Уильям Шекспир - Jak wam się podoba стр 2.

Шрифт
Фон

W tej idealnej naturze długo jeszcze potem szukano leków na choroby społeczne, wierzono w tę utopię, nie bacząc, że stan natury jest stanem zwierzęcym. Ale w tej naturze tkwiło skryte wspomnienie biblijnego Raju – odwiecznego marzenia ludzkości, tęsknoty za stanem jakimś doskonałości i błogości, leżącym niestety poza warunkami życia rzeczywistego.

W powieści Lodge'a zakończenie jest odmienne. Dwaj bracia Gerismond i Thorismond, staczają walną bitwę, uzurpator zostaje zwyciężony. W sielance zwycięża go słowo wyszłe z łona natury. Szekspir jest logiczniejszym, obraz jego jednolitszym. Raz wyszedłszy za granicę rzeczywistości do tego lasu – siłą jego rozstrzygać trzeba było wszystko.

Powiedzieliśmy wyżej, że sielanka cała jest w słowach i tych słów dialektyce. Wyśmienity błazen Probierczyk i dworzanin króla wygnanego, melancholiczno-szyderski Jakub – są kontrastem dwóch na świat różnych poglądów. Probierczyk, śmiejąc się, wszystko bierze lekko, Jakubowi czarno i obrzydliwie świat się wydaje. Liczba osób do tej dialektyki użyta jest dosyć znaczna. Oprócz wspomnianych osób, mamy jeszcze parę na dworze księcia Fryderyka, w lesie proboszcza Oliwera (Psujteksta), pasterzy i pasterki, wieśniaków i samego nawet Hymena występującego osobiście. Wśród tego natłoku jednak Probierczyk i Jakub najwięcej zajmują, są najwydatniejsi, tak jak nad typami niewieścimi góruje piękna Rozalinda, w której uczucie i rozum, wdzięk niewieści i energia cudnie się z sobą kojarzą.

Sielankowe dramaty ówczesne, po większej części patetyczne i ckliwe, Szekspir dowcipem i filozoficznymi poglądami umiał ożywić. Z tonu, z planu, z zakończenia można by wnosić, że sztuka na jakąś uroczystość, może weselną (Hymen), była przeznaczoną.

Po francusku przerobiła ją z właściwym sobie talentem pani George Sand, po niemiecku dla sceny Wilhelm Oechelhäuser. Rzadko jednak grywaną widzieć ją można. Jest to potrawa dla smakoszów, a i artyści, co by ją dla pieszczonych podniebień podjęli się przyrządzić – musieliby stać na wysokości tej poezji nie dla wszystkich przystępnej.

Jak wam się podoba

OSOBY:

Książę wygnany

Fryderyk, brat księcia, przywłaszczyciel jego państwa

Amiens, towarzysz wygnanego księcia

Jakub, towarzysz wygnanego księcia

Le Beau, dworak Fryderyka

Karol, jego zapaśnik

Oliwer, syn Rolanda de Bois

Jakub, syn Rolanda de Bois

Orlando, syn Rolanda de Bois

Adam, sługa Oliwera

Dionizy, sługa Oliwera

Probierczyk, błazen

Oliwer Psujtekst, proboszcz

Koryn, pasterz

Sylwiusz, pasterz

Wilhelm, wieśniak zakochany w Odrej

Osoba przedstawiająca Hymen

Rozalinda, córka wygnanego księcia

Celia, córka Fryderyka

Febe, pasterka

Odrej, wieśniaczka

Panowie z dworu dwóch książąt, Paziowie, Strzelcy i inni Dworzanie


Scena naprzód w bliskości domu Oliwera, później częścią na dworze przywłaszczyciela, częścią w Lesie Ardeńskim.

AKT PIERWSZY

SCENA I

Ogród przed domem Oliwera.

Orlando i Adam.


ORLANDO


O ile przypominam sobie, Adamie, testamentem zapisał mi tylko biedne tysiąc talarów; ale jak powiadasz, obowiązał mojego brata pod utratą błogosławieństwa, aby dobre dał mi wychowanie. Tu się zaczynają moje utrapienia. Brata mojego Jakuba wyprawił do szkoły, skąd złote dochodzą nas wieści o jego postępach; co do mnie, utrzymuje mnie w domu jak chłopa albo raczej trzyma mnie w domu bez utrzymania, bo możnaż nazwać utrzymaniem szlachcica mojego urodzenia, co się nie różni od karmi wołu w oborze? Konie jego lepsze odbierają wychowanie, bo nie tylko na obroku tyją, ale zarazem tresowane są w maneżu przez drogo płatnych ujeżdżaczy; a ja, brat jego, w domu tym tylko na wzroście korzystam, za co bydlęta jego na jego gnoju tyle mu co ja są winne. Za to nic, które mi tak szczodrze udziela, postępowaniem swoim chciałby, zda się, wydrzeć to coś, które mi dała natura. Sadza mnie do stołu z parobkami, miejsca należnego bratu nie daje, o ile w jego mocy, podkopuje moje szlachectwo przez takie wychowanie. Ta jest przyczyna mojego smutku, Adamie. Ale duch ojca, który, zdaje mi się, żyje w moich piersiach, zaczyna się buntować przeciw tej niewoli; nie chcę jej cierpieć dłużej, choć nie znam jeszcze środka, jakby się mądrze z niej wyswobodzić.


Wchodzi Oliwer.


ADAM


Otóż i pan mój, a brat wasz.


ORLANDO


Odejdź tylko na stronę, a usłyszysz, jak na mnie napadnie.


OLIWER


No, mospanie, co tu robisz?


ORLANDO


Nic nie robię, niczego mnie robić nie nauczono.


OLIWER


A więc, co tu psujesz, mospanie?


ORLANDO


Pomagam ci próżniactwem popsuć, co Bóg zrobił – twojego biednego, niegodnego brata.


OLIWER


Używaj więc lepiej czasu i zmarniej.


ORLANDO


Mamże3 paść twoje wieprze i jeść z nimi plewy. Jakiż dział marnotrawnego syna przehulałem, abym w taką popadł nędzę?


OLIWER


Czy wiesz ty, gdzie jesteś, paniczu?


ORLANDO


O, bardzo wiem dobrze, tu, w twoim ogrodzie.


OLIWER


Czy wiesz ty, przed kim stoisz, paniczu?


ORLANDO


Lepiej, niż ten, przed którym stoję, wie, kto ja jestem. Wiem, że jesteś moim najstarszym bratem; posłuszny krwi głosowi, powinien byś poznać we mnie brata. Zwyczaje świata dały ci wyższość nade mną dlatego, że jesteś pierworodnym, ale to prawo nie odbiera mi krwi mojej, choćby nas dwudziestu braci rozdzielało. Tyle jest we mnie ojca, co w tobie, choć wyznaję, że pierwszeństwo urodzenia stawia cię bliżej jego powagi.


OLIWER


Co to ma znaczyć, dzieciuchu?


ORLANDO


Powoli, powoli, starszy braciszku, jeszcześ na to za młody.


Chwyta go za gardło.


OLIWER


Śmiesz się na mnie porywać, nikczemny gburze?


ORLANDO


Nie jestem gburem, ale najmłodszym synem Rolanda de Bois4; on jest moim ojcem, a ten jest sto razy gburem, kto śmie utrzymywać, że taki ojciec gbura spłodził. Gdybyś mi nie był bratem, póty tej ręki nie spuściłbym ci z gardła, póki bym drugą nie wydarł ci języka za takie słowo. Sam się zelżyłeś.


ADAM


Kochani panowie, trochę cierpliwości. Przez wzgląd na pamięć ojca pogódźcie się!


OLIWER


Puść mnie!


ORLANDO


Nie puszczę, póki mnie nie wysłuchasz do końca. Ojciec nakazał ci testamentem, żebyś mi dobre dał wychowanie, a ty wychowałeś mnie jak parobka; zaćmiłeś, przygasiłeś we mnie wszystkie szlacheckie przymioty; ale duch ojca mężnieje w moich piersiach i nie ścierpię tego dłużej. Albo więc daj mi ćwiczenie, jakie szlachcicowi przystoi, albo wypłać mi lichą sumę ojcowskim testamentem przekazaną, a pójdę z nią w świat szukać szczęścia.


OLIWER


A potem żebrać, gdy wszystko przetrwonisz. Bardzo dobrze, paniczu, nie chcę się dłużej o los twój kłopotać. Będziesz miał, czego żądasz. A teraz, proszę cię, puść mnie!


ORLANDO


Nie chcę cię krzywdzić więcej, niż moje dobro wymaga.


OLIWER


Precz z nim i ty, stary kundlu!


ADAM


Stary kundlu! To moja nagroda. Prawda, straciłem zęby na waszej usłudze. Bóg z moim starym panem! On by tych słów nie powiedział.


Wychodzą: Orlando i Adam.


OLIWER


Czy to już tak? Przerastać mnie zaczynasz? Potrafię ja i bujność twoją wyleczyć, i tysiąca talarów ci nie dać. Hej! Dionizy!


DIONIZY

wchodząc:


Czy wielmożny pan woła?


OLIWER


Czy Karol, zapaśnik książęcy, nie był tu i nie chciał ze mną rozmawiać?


DIONIZY


I owszem, wielmożny panie, stoi u bramy i natrętnie prosi o posłuchanie.


OLIWER


Zawołaj go! Wychodzi Dionizy. Wyborny środek! Jutro zapasy.


Wchodzi Karol.


KAROL


Dzień dobry panu.


OLIWER


Kochany panie Karolu, co za nowe nowiny na nowym dworze?


KAROL


Nie ma na dworze nowin, prócz starych nowin, jak na przykład, że stary książę był wygnany przez młodszego swego brata, nowego księcia; że trzech lub czterech przywiązanych panów poszło z nim na dobrowolne wygnanie; ziemie ich bogacą nowego księcia, dał im też chętnie pozwolenie wędrówki.

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3