Морган Райс - Opętana стр 5.

Шрифт
Фон

Kyle opuścił mężczyznę na nogi, wiedząc, ze właśnie stworzył swego drugiego wampira. Kiedy się obudzi, odrodzony, wstąpi w szeregi jego armii.

Żołnierz numer dwa.

Kyle wywarzył drzwi sali gimnastycznej; z wewnątrz wydobyła się hałaśliwa muzyka pop oraz zapach potu i okrzyki ćwiczących dziewcząt.

– Hej! – krzyknęła jedna z trybuny. – Nie wolno ci tu wchodzić.

Miała na sobie taki sam strój cheerleaderki, co pozostałe dziewczyny. Podbiegła do Kyle’a i zatrzymała się przed nim, spoglądając na niego z marsową miną.

– Wynoś się stąd! – zażądała.

Kyle zignorował jej żądanie.

– Znasz Scarlet Paine? – powiedział.

Skrzywiła się.

– Tego dziwoląga? Słyszałam o niej.

Stojące za dziewczyną cheerleaderki odwróciły się, obserwując całe zajście.

– Gdzie jest? – spytał Kyle.

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

– Skąd mam wiedzieć? – powiedziała.

Kyle rzucił się w przód i chwycił ją, unosząc wysoko nad głowę. Pozostałe dziewczęta zaczęły krzyczeć.

– Jeśli którakolwiek z was wie, gdzie jest Scarlet Paine – krzyknął do nich Kyle – lepiej cholera niech teraz przemówi.

Cheerleaderki skuliły się ze strachu. Dziewczyna, którą Kyle trzymał nad głową, wiła się i wykręcała. Tylko jedna z obserwujących go dziewcząt miała na tyle odwagi, by coś powiedzieć.

– Nie wiem, gdzie jest – powiedziała, drżąc cała. – Ale jej przyjaciółki, Becca i Jasmine, należą do szkolnego chóru. Mają teraz zajęcia na końcu korytarza.

Kyle popatrzył na nią przez zwężone oczy.

– Nie kłamiesz?

Ścisnęła wargi i pokręciła głową.

W końcu Kyle odstawił walczącą z nim dziewczynę na podłogę. Podbiegła do reszty dziewcząt, które wciągnęły ją do środka zbitej grupki, stawiając ją bezpiecznie za sobą. Niektóre płakały.

Kyle podszedł do ściany i zerwał z niej drabinkę. Oderwał jeden z długich kawałków i użył go, by zablokować drzwi sali gimnastycznej, przeciskając go przez klamki.

– Niech nikt się nie rusza – poinstruował przerażone dziewczęta.

Nadal chciał je przemienić, ale najpierw musiał podążyć nowym tropem.

Usłyszał za sobą stłumione łkanie, kiedy opuścił salę i ruszył w stronę szkolnego korytarza. Pomimo wcześniejszej awantury i wystrzałów, było tu wciąż mnóstwo dzieciaków. Kyle zaśmiał się do siebie, kiedy uzmysłowił sobie, że musieli sądzić, iż wystarczy otoczyć szkołę kordonem policji i to zatrzyma go na zewnątrz. Starali się utrzymać wszystko w normie, ażeby nie straszyć dzieci, czy rodziców tutejszej społeczności.

– Jak tępi mogą być ci ludzie? – pomyślał sobie i uśmiechnął się.

Podszedł do grupki niekonwencjonalnie wyglądających dzieciaków pałętających się przy szafkach. Wyglądały na takie, z którymi sam by się zadawał, kiedy był jeszcze w szkole, takie, co to wylatują ze szkoły bez świadectwa i skazane są na pracę w knajpach do końca swego życia.

– Gościu – powiedział jeden z chłopaków, szturchając stojącego obok kolegę. – Patrz, co za palant.

Kyle podszedł wprost do nich i walnął pięścią w szafkę tuż obok, pozostawiając w niej wgniecenie. Grupka podskoczyła zszokowana.

– Masz jakiś problem, facet? – powiedział ten chłopak.

– Zajęcia z chóru – chrząknął Kyle. – Gdzie to?

Jedna z dziewcząt w grupce, fanka stylu gotyckiego z długimi czarnymi włosami wyszła przed szereg.

– Jeszcze czego, myśli, że mu powiemy.

Zanim ktokolwiek z grupy zdążył choćby mrugnąć okiem, Kyle pochwycił dziewczynę i przyciągnął do siebie. Zatopił zęby w jej szyi i zaczął ssać. W ciągu kilku sekund opadła bezwładnie w jego ramionach. Pozostałe dzieciaki wrzasnęły.

Kyle zrzucił dziewczynę na ziemię i starł krew z ust wierzchem dłoni.

– Zajęcia z chóru – powtórzył. – Gdzie to?

Chłopak, który przemówił do niego jako pierwszy, wskazał korytarz drżącym palcem. Stojące obok niego jego dwie koleżanki płakały i tuliły się do siebie, wlepiając przerażony wzrok w ciało martwej dziewczyny.

Kyle miał już odejść, ale zrobił zaledwie dwa kroki, po czym odwrócił się i chwycił obydwie płaczące dziewczyny. Kąsał najpierw jedną, potem drugą, wysysając z nich krew na zmianę, aż ucichły ich udręczone krzyki. Porzucił je przy swoich stopach, przeszedł nad nimi i skierował się wzdłuż korytarza, pozostawiając resztę grupy w całkowitym szoku.

Podążał za odgłosami śpiewu, aż dotarł do sali, w której odbywały się ćwiczenia chóru. Otworzył drzwi z łoskotem.

Zgromadzeni od razu zorientowali się, jak tylko wparował, że znajdują się w niebezpieczeństwie. Ich śpiew natychmiast umilkł.

– Jasmine. Becca – zażądał.

Do przodu wystąpiły dwie, drżące ze strachu dziewczyny. Chwycił je za szyje i dźwignął z podłogi.

– Scarlet Paine. Powiedzcie mi, gdzie ona jest.

Dziewczęta wykręcały się i kopały w jego uścisku. Żadna nie przemówiła, jako że jego uścisk był zbyt mocny.

– Ja wiem – powiedziała jakaś inna dziewczyna.

Wszyscy odwrócili się z zaskoczonymi minami. Kyle wypuścił Beccę i Jasmine i spojrzał na nią.

– Jak masz na imię? – powiedział Kyle.

– Jojo – odparła. Okręciła pasmo włosów wokół palca i uśmiechnęła się. Miała na sobie top od Ralpha Laurena. Najwyraźniej była jedną z przyjaciółek Vivian.

– Więc? – powiedział Kyle.

– Ja… – zaczęła, po czym zamilkła. – Byłyśmy razem na imprezie.

– I? – zażądał Kyle.

– Widziałam ją. Z tym chłopakiem. Naprawdę gorący facet.

Becca i Jasmine wymieniły spojrzenia. Jojo zakaszlała, po czym kontynuowała.

– Rozmawiali o tym, że nie mogą być już zawsze razem, bo on umiera, czy coś takiego.

Cierpliwość Kyle’a wyczerpała się. Podfrunął do dziewczyny i poderwał ją w powietrze.

– Przejdź do końca! – wrzasnął.

Dziewczyna zaczęła drapać jego dłoń obejmującą jej szyję.

– W kościele.

Kyle przyjrzał się jej uważnie przez chwilę, po czym postawił ją na ziemi.

– W kościele?

Dziewczyna skinęła głową z szeroko otwartymi z przerażenia oczyma. Zaczęła pocierać obolałą szyję.

– W kościele. Lub zamku. Lub katedrze. Coś w tym rodzaju. Oni… odfrunęli razem.

Gdyby powiedziała coś takiego wcześniej, jej koleżanki wyśmiałyby ją. Lecz chwilę po tym, gdy widziały, jak Kyle przefrunął ku niej przez klasę, pomysł, iż Scarlet Paine i jakiś przystojniak odfrunęli razem przy świetle księżyca, nagle wydał się mniej fantastyczny.

Z miejsca, w którym leżała na podłodze, Becca posłała dziewczynie rozeźlone spojrzenie.

– Dlaczego mu o tym powiedziałaś, Jojo? – krzyknęła. – Najwyraźniej chce jej zrobić krzywdę!

– Lojalność wobec Vivian – odparła Jasmine zjadliwie.

Kyle nadstawił uszu. Pomyślał o słodkiej krwi Vivian. Zwrócił się do Jojo.

– Jesteś koleżanką Vivian? – spytał.

Dziewczyna skinęła.

Kyle chwycił jej dłoń.

– Idziesz ze mną.

Członkinie chóru obserwowały z przerażeniem, jak Jojo zostaje wywleczona z klasy na korytarz. Kyle taszczył ją za sobą korytarzami. Całe to miejsce opanował chaos. Dzieciaki, które przemienił ucztowały na sobie nawzajem. Te, które mogły zostać przemienione, uciekały i krzyczały, starając się wydostać. Kyle skinął na dziewczynę ubraną za Gota i jej przyjaciółkę, kiedy je mijał, obserwując, jak wysysały krew ze swych szkolnych koleżanek. Poczuł, jak idąca za nim Jojo zadrżała.

Dotarł na salę gimnastyczną i wyważył drzwi. Uświadomił sobie, że cheerleaderki spróbowały uformować ludzką piramidę, by wydostać się na zewnątrz przez jedno z górnych okien. Piramida zawaliła się, jak tylko zdały sobie sprawę, że oto powrócił ich oprawca i udaremnił ich intrygę.

– Sprytnie – powiedział Kyle ze śmiechem. – Będziecie stanowić wspaniały dodatek do mojej rodziny.

– Jojo! – krzyknęła któraś, kiedy przyjaciółka Vivian wylądowała w sali.

Kyle rozejrzał się wokoło i oblizał usta.

– Niech rozpocznie się bal – powiedział do siebie.

ROZDZIAŁ PIĄTY

Funkcjonariuszka policji Sadie Marlow zajrzała przez niewielkie szklane okno do wnętrza pomieszczenia. W pustym bądź, co bądź pokoju zobaczyła łóżko przy jednej ze ścian. Siedziała na nim dziewczyna. Przysłali ją tu, aby teraz z nią porozmawiać.

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Популярные книги автора