Naprawdę.
Usiadłem na łóżku. Chcę mówić.
On tarł czoło. Potem uderzył palcem w stół kilka razy jak wtedy w szybę i natychmiast spojrzał na mnie bojaźliwie, jak dziecko, które spsociło i nie tyle się boi, ile wstydzi. Znów łzy mi się cisną do oczu.
Znów długo trwa dławiąca cisza. Otwiera usta, ale nie mówi nic.
Bo widzisz owszem to bardzo dobrze, że ja już teraz przynajmniej wiem Tak że ja już teraz wszystko wiem.
Chce powiedzieć coś jeszcze, chce dużo mówić. Zbiera rozpierzchłe myśli.
Bo ja, proszę ojca, właściwie Ojciec ma do mnie żal.
Nie, ja wcale nie mam do ciebie żalu Owszem, to bardzo dobrze, że ja przynajmniej teraz już wszystko rozumiem.
No tak, ale ojciec ma do mnie żal Ale ja nic nie mogę poradzić Ja nie chcę łaski, bo to mnie poniża Ja nie chcę być ojca utrzymanką, bo to mnie poniża Ja chcę sam na siebie zarabiać Ja chcę pracować.
Ocknął się.
Ano tak Ale matka będzie pewnie chciała to ty nie zwracaj na to uwagi Tak będzie najlepiej Już ja wszystko sam
Pochwycił mnie za rękę.
Tylko musisz mi przysiąc, że nie będziesz znowu próbował Rewolwer zostawisz, a ja ci już sam wszystko odeślę Ja się na wszystko zgadzam, tylko ty musisz mi dać słowo Co?
Dobrze.
Jak zobaczysz, że nie, to wrócisz?
Dobrze.
Pocałowałem go w rękę.
No to już idź Idź prędzej mój kochany Gdzie masz palto?
Bezradnie, niezgrabnie plątał się po pokoju.
Przeprowadził mnie na schody i szybko cofnął się do mieszkania
Stanąłem na ulicy na rogu.
Co u licha?
Patrzę na trzy rzędy kamienic i nie wiem, dokąd iść.
A może tak dojść do stójkowego i powiedzieć:
Proszę pana. Ja się nazywam Janek. Ja wyszedłem z domu i zabłądziłem. Mój tatuś ma fabrykę. Niech mnie pan odprowadzi do mamusi, tatusia, Jadzi, Zosi i do naszej papugi.
Janka w cukierni jeszcze nie było. Teraz przychodzi dopiero około dziesiątej.
Miejsce starego Wernera puste: umarł. Jeszcze na dwa dni przed śmiercią odgrażał się kelnerom, że jeżeli mu nie zamówią Kolców68 i Roli69, to przeniesie się do innej cukierni.
Pan radca mile mnie wita. (Tu wszyscy są radcami).
O, kochany partner. Już z podróży? Zagramy?
Rozstawiamy szachy.
No jedź pan Teraz ja Ano, dobrze O, ho, ho Ślicznie A to znowu co? Niech mu będzie. Już poszedł Pan tak? Co, już szach? Ano, szach, to szach Znowu szach? A to z pana, proszę pana no, no! Dajesz pan konia? Czemu nie? O, zaraz luźniej. Za gorąco pan gra
Przegrał.
Głupia partia mówi radca. No, jeszcze jedna Napije się pan? Hej, chłopiec, dwie czarne.
Audytorium, pół siwe, pół łyse spiera się o rozegraną partię. Wchodzi Janek, spostrzega mnie:
Patrzcie tylko, moiściewy Myślałem, żeś już kopyta wyciągnął Gdzieś był? Wiesz: robię w cukrze. Pieniędzy, powiadam ci, jak lodu Masz czas?
Słuchaj no: musisz mnie przyjąć u siebie.
Jużeście sobie znowu ze starym na mordy wleźli?
Ano trochę.
To ślicznie: nie dajmy się, powiadam Poczekaj no: jak to będzie po czesku? Słuchaj: jeden bilardzik i na przepalankę70.
Matka w różek Córeczka w boczek Dublik Chlapnął Panieneczka do środeczka Ma go.
Ogarnia mnie po chwili to nasze miłe, swojskie, senne, kojące i na wskroś warszawskie owo:
I znów dzień przeszedł.
I zrywa się z uczuciem ulgi kartkę ze ściennego kalendarza
Wróbel. Przepalanka. Dwie kiełbasy. Wszystko jak przed rokiem. Śmieszne, że mnie to dziwi.
Powiadam ci zapala się Janek palce lizać. Mała, czarna a jak zbudowana a co za ciało, powiadam ci co za ciało. Idę z Felkiem (poznasz go) przez Marszałkowską Zaraz przeniuchałem, że nietutejsza. On mówi: Nie zawróć sobie łba. Dobrze, zobaczymy. Nie chciał wierzyć Ale teraz już wierzy i łazi z wywieszonym ozorem, aż ja ją puszczę kantem Ale ale: patrz no, co za pocztówki wspaniałe. Widzisz? O ta albo ta Cywilizuje się Warszawa coo?
Janek towarzysz wspólnych zabaw z Saksy71. Matka ich miała sklep jubilerski obok naszej perfumerii. Mieli bardzo surową bonę Niemkę. Raz zerwałem różę z klombu i przyniosłem jego siostrze Wańdzi. Niemczura kazała jej za karę wziąć różę w piąstkę i ścisnąć. Kolce wpiły jej się w ciało i krew koralami spływała z palców. Cicho powiedziała mi przez łzy: To nie boli, Janku to nic. Wyszła za mąż za starego, potem uciekła z młodym ostatecznie puściła się.
Kelner, jeszcze karafkę przepalanki.
Słucham pana.
Rojno, gwarno, kojąco.
Słuchaj no, tworze ojcowski i boski o coś się pożarł ze starym?
Mniejsza o to.
Ja przynajmniej, świeć Panie nad jego grzeszną duszą i innymi częściami jego ciała i garderoby, nie mam ojca Tylko słuchaj: musisz się meldować. Bo stróż strasznie zażarty na nasz czwartak. Bo od czasu jakeśmy się dowiedzieli, że szpicel bojkotujemy go z dychami. Z początku nie chciał kobiet puszczać, aleśmy mu obiecali gratisowe mordobicie i spotulniał. Poznasz kapitalnie ciekawą sztukę: Rozkraczajłę. Mówię ci: boki zrywać. Niewinny, że Longinus72 pies przy nim. Farmak73. Na pamięć umie pół Tadeusza. Kpimy z niego na potęgę. Kefir pije. Poznasz całą paczkę. Kapitalnie wesoło u nas
Sądziłem, że gdy powiem łodzi mego życia:
Płyń bez steru
łódź popłynie, wartkim prądem niesiona daleko gdzie jasno i czysto.
I odetchnę powietrzem lasów żywicznych i pieśni słowiczych, i wietrzyk czesać mi będzie włosy, i gładzić czoło, i całować usta
Nie ma lazurów!
Opuściłem dom rodziców, jak się opuszcza hotel, gdzie gospodarz za drogie pieniądze dał nocleg z pluskwami szukałem.
Nie ma lazurów nic nie ma
I czegóż ja szukam?
Kłamstwo, płacone miesięcznie albo od wiersza.
Kłamią po pięć, dziesięć, piętnaście centów albo kopiejek od wiersza. A za guldeny74 lub ruble stawiają kolację, płacą zaległe komorne, kupują kapelusz żonie albo nie żonie. A że tam gdzieś rozpłomienią duszę sztubaka lub rozkołyszą wyobraźnię pensjonarki to nic to przejdzie kto by tam na to zwracał uwagę?
Każdy być musi choć rok, choć miesiąc taką altruistą, taką namiętną idealistą, co wierzy i pragnie świat reformować.
I czegóż ja tu, u diabła, szukam jeszcze?
*Na czwartaku panuje wszechwładnie dowcip, polegający na tym, że przy czytaniu drobnych ogłoszeń kuriera dodaje się wyrazy: z przodu i z tyłu.
Szwaczki bardzo się śmieją i my także. Rozkraczajło się gniewa.
Byłem w kantorach i kurierze: ani jednej oferty.
Ojciec przysłał mi rzeczy.
Zastawiam
Słyszałem taki urywek rozmowy prowadzonej między kasjerką i chłopcem w cukierni: