Krasiński Zygmunt - Nie-Boska komedia стр 4.

Шрифт
Фон

DUCH ZŁY

Słuchajcie, bracia słuchajcie!

MĄŻ

Dobija ostatnia godzina. Burza kręci się czarnymi wiry morze dobywa się na skały i ciągnie ku mnie niewidoma siła pcha mnie coraz dalej coraz bliżej z tyłu tłum ludzi wsiadł mi na barki i prze ku otchłani.

DUCH ZŁY

Radujcie się, bracia radujcie!

MĄŻ

Na próżno walczyć rozkosz otchłani mnie porywa42 zawrót w duszy mojej Boże wróg Twój zwycięża!

ANIOŁ STRÓŻ

ponad morzem

Pokój wam, bałwany, uciszcie się.

W tej chwili43 na głowę dziecięcia twego zlewa się woda święta.

Wracaj do domu i nie grzesz więcej.

Wracaj do domu i kochaj dziecię twoje.

*

Salon z fortepianem wchodzi Mąż Służący ze świecą za nim.

MĄŻ

Gdzie Pani?

SŁUGA JW.

Pani słaba.

MĄŻ

Byłem w jej pokoju pusty.

SŁUGA

Jasny Panie, bo JW. Pani tu nie ma.

MĄŻ

A gdzie?

SŁUGA

Odwieźli ją wczoraj

MĄŻ

Gdzie?

SŁUGA

Do domu wariatów.

ucieka z pokoju

MĄŻ

Słuchaj, Mario, może ty udajesz, skryłaś się gdzie, żeby mnie ukarać? Ozwij się, proszę cię Mario Marysiu

Nie nikt nie odpowiada. Janie Katarzyno! Ten dom cały ogłuchł oniemiał.

Tę, której przysiągłem na wierność i szczęście, sam strąciłem do rzędu potępionych już na tym świecie. Wszystko, czegom się dotknął, zniszczyłem i siebie samego zniszczę w końcu. Czyż na to piekło mnie wypuściło, bym trochę dłużej był jego żywym obrazem na ziemi?

Na jakiejże poduszce ona dziś głowę położy? Jakież dźwięki otoczą ją w nocy? Skowyczenia i śpiewy obłąkanych. Widzę ją czoło, na którym zawsze myśl spokojna, witająca uprzejma przezierała pochylone trzyma a myśl dobrą swoją posłała w nieznane obszary, może za mną, i błąka się biedna, i płacze.

GŁOS SKĄDSIŚ

Dramat układasz44.

MĄŻ

Ha! mój Szatan się odzywa

bieży ku drzwiom, rozpycha podwoje

Tatara mi osiodłać płaszcz mój i pistolety!

*

Dom obłąkanych, w górzystej okolicy. Ogród wokoło.

ŻONA DOKTORA

z pękiem kluczów u drzwi

 Może Pan krewny Hrabiny.

MĄŻ

Jestem przyjacielem jej męża, on mnie tu przysłał.

ŻONA DOKTORA

Proszę Pana wiele sobie z niej obiecywać nie sposób mój mąż wyjechał, byłby to lepiej wyłuszczył przywieźli ją zawczoraj była w konwulsjach. Jakie gorąco.

obciera twarz

Mamy dużo chorych żadnego jednak tak niebezpiecznie, jak ona. Imainuj45 sobie Pan, ten instytut kosztuje nas ze dwakroć sto tysięcy. Patrz Pan, jaki widok na góry ale Pan, widzę, niecierpliwy więc to nieprawda, że jakóbiny46jej męża porwali w nocy? Proszę Pana.

*

Pokój kratowane okno kilka krzeseł łóżko Żona na kanapie.

MĄŻ

wchodzi

Chcę być z nią sam na sam.

GŁOS ZZA DRZWI

Mój mąż by się gniewał, gdyby

MĄŻ

Dajże mi W. Pani pokój!

drzwi za sobą zamyka i idzie ku Żonie

GŁOS ZNAD SUFITU 47

W łańcuchy spętaliście Boga. Jeden już umarł na krzyżu. Ja drugi Bóg, i równie wśród katów.

GŁOS SPOD PODŁOGI

Na rusztowanie głowy królów i panów ode mnie poczyna się wolność ludu.

GŁOS ZZA PRAWEJ ŚCIANY

Klękajcie przed królem, panem waszym.

GŁOS ZZA LEWEJ ŚCIANY

Kometa na niebie już błyska dzień strasznego sądu się zbliża.

MĄŻ

Czy mnie poznajesz, Mario?

ŻONA

Przysięgłam ci na wierność do grobu.

MĄŻ

Chodź daj mi ramię, wyjdziemy.

ŻONA

Nie mogę się podnieść dusza opuściła ciało moje, wstąpiła do głowy.

MĄŻ

Pozwól, wyniosę ciebie.

ŻONA

Dozwól chwil kilka jeszcze, a stanę się godną ciebie.

MĄŻ

Jak to?

ŻONA

Modliłam się trzy nocy i Bóg mnie wysłuchał.

MĄŻ

Nie rozumiem cię.

ŻONA

Od kiedym cię straciła, zaszła odmiana we mnie Panie Boże mówiłam i biłam się w piersi, i gromnicę przystawiałam do piersi, i pokutowałam, spuść na mnie ducha poezji i trzeciego dnia z rana stałam się poetą.

MĄŻ

Mario

ŻONA

Henryku, mną teraz już nie pogardzisz jestem pełna natchnienia wieczorami już mnie nie będziesz porzucał.

MĄŻ

Nigdy, nigdy.

ŻONA

Patrz na mnie. Czy nie zrównałam się z tobą? Wszystko pojmę, zrozumiem, wydam, wygram, wyśpiewam. Morze, gwiazdy, burza, bitwa. Tak, gwiazdy, burza, morze ach! wymknęło mi się jeszcze coś bitwa. Musisz mnie zaprowadzić na bitwę ujrzę i opiszę trup, całun, krew, fala, rosa, trumna.

Nieskończoność mnie obleje
I jak ptak, w nieskończoności
Błękit skrzydłami rozwieję
I lecąc, się rozemdleję
W czarnej nicości.

MĄŻ

Przeklęstwo przeklęstwo48!

ŻONA

obejmuje go ramionami i całuje w usta

Henryku mój, Henryku, jakżem szczęśliwa.

GŁOS SPOD POSADZKI

Trzech królów własną ręką zabiłem dziesięciu jest jeszcze i księży stu śpiewających mszę.

GŁOS Z LEWEJ STRONY

Słońce trzecią część blasku straciło gwiazdy zaczynają potykać się po drogach swoich niestety niestety49.

MĄŻ

Dla mnie już nadszedł dzień sądu.

ŻONA

Rozjaśnij czoło, bo smucisz mnie na nowo. Czegóż ci nie dostaje? Wiesz, powiem ci coś jeszcze.

MĄŻ

Mów, a wszystkiego dopełnię.

ŻONA

Twój syn będzie poetą.

MĄŻ

Co?

ŻONA

Na chrzcie ksiądz mu dał pierwsze imię poeta a następne znasz, Jerzy Stanisław. Jam to sprawiła błogosławiłam, dodałam przeklęstwo on będzie poetą. Ach, jakże cię kocham, Henryku.

GŁOS Z SUFITU

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3