Nie inaczej, panowie! wykrzyknął, unicestwiwszy ostatnim, najsilniejszym argumentem swego fikcyjnego przeciwnika, gdyż Cyrana tam nie było człowiek, który ośmiela się zaprzeczać prawom tak oczywistym, zasługuje, aby go spalono żywcem na publicznym placu.
Ech, ech! zauważył dobrotliwie margrabia także to waszmość traktujesz naszego przyjaciela Cyrana? I cóż on ci wreszcie zrobił?
Co zrobił? Ależ to szalona pałka! Umysł najprzewrotniejszy24 w świecie! Sługa i sprzymierzeniec czarta!
Ja, co najwyżej, poczytałbym go za narwanego.
Powiedz pan raczej: za najniebezpieczniejszego pod słońcem furiata oburzył się starosta.
I zaraz dodał tonem miażdżącym oponenta:
Alboż nie strzeliło mu do głowy twierdzić, że Księżyc jest zamieszkany?
Herezja, mości starosto, herezja! rzekł margrabia, powstrzymując śmiech.
I że Ziemia obraca się!
Bluźnierstwo!
Cóż może być bezpośrednim następstwem takich twierdzeń? Wywrócenie zupełne porządku społecznego: koniec świata po prostu. Ten Bergerac to nie człowiek; to Antychryst.
Czy nie posuwasz się pan za daleko, mości de Lamothe? Bergerac jest przyjacielem i stałym bywalcem naszego domu.
Pan go przyjmujesz?
Ależ tak! Sam byś się o tym przekonał, mości starosto, gdybyś nie skąpił nam tak bardzo swych odwiedzin.
Wiedza jest panią despotyczną: nie ma względów ani litości oświadczył, jakby na usprawiedliwienie swe, starosta.
Upewniam cię, przyjacielu, że Bergerac zyskuje na bliższym poznaniu i że nie czuć go bynajmniej smołą gorącą, choć w istocie twierdzi, że Księżyc jest zamieszkany i że Ziemia się obraca.
Ale otóż to właśnie najbardziej mnie rozdrażnia! Nie obraca się ona ani trochę, mogę ci to raz jeszcze okazać jak najdowodniej.
Margrabiemu opadła głowa na piersi. Nie był na ten nowy cios przygotowany. Wzrok żebrzący pomocy i zmiłowania zwrócił na towarzyszów swych, ale ci zasypiali już snem błogosławionych w olbrzymich, miękko wysłanych fotelach. Drugie ramię Jana de Lamothe wyciągnęło się ponownie nad stolikiem i nad rozłożoną na nim kartą nieba.
Uważaj pan dobrze wyrzekł głosem nosowym. To małe kółko przedstawia Księżyc, to drugie Ziemię, a ja ja wyobrażam Słońce.
Wcale skromna rola mruknął de Faventines między dwoma nieznacznymi ziewnięciami.
Po tym wstępnym objaśnieniu uczony przystąpił do rzeczy. Podczas gdy rozwijał z największym zapałem swe teorie, popierając je krzykliwymi argumentami, drzwi salonu otworzyły się z wolna i wszedł Cyrano de Bergerac.
Margrabia milczącym znakiem wskazał przybyszowi zacietrzewionego mędrca, młodzieniec zatem, przywitawszy Gilbertę i jej matkę i ująwszy pod ramię Rolanda, zbliżył się do stołu, który przez uczonego starostę zmieniony był chwilowo w trybunę.
Jan de Lamothe nie domyślał się obecności wroga stojącego nieruchomo za jego fotelem.
Ergo25, kochany margrabio kończył swą rozprawę Cyrano de Bergerac jest oszustem, albowiem Ziemia nie obraca się i obracać nie może, gdyż jest płaska, jak tego dowiódł znakomity Jan Grangier.
Otóż właśnie obraca się wyrzekł w tej chwili mocnym głosem Cyrano na powierzchni zaś jej nie ma z pewnością nic bardziej płaskiego nad pańskie dowodzenia.
Starosta przechylił się gwałtownie na bok, jakby nad uszami zagrzmiała mu trąba Sądu Ostatecznego.
A! wykrztusił wreszcie, gdy go trwoga ominęła to pan zarzucasz mi nieprawdę?
Tak, ja odrzekł, śmiejąc się, poeta. Gotów też jestem natychmiast dowieść tego, jeśli pan zechcesz mnie wysłuchać i jeśli damy zezwolą.
Jan de Lamothe ściągnął brwi. Ale w gruncie był niezmiernie rad zdarzeniu. Przeciwnika trzymał w ręku z rozkoszą pokona go, zmiażdży, unicestwi.
Skupiono się dokoła zapaśników. Walka obiecywała być zajmującą.
Tak więc, mój panie zaczął starosta, rozsiadając się dumnie na wprost Cyrana i starając się wziąć go od razu z góry podtrzymujesz pan dotąd jeszcze swą nieszczęsną utopię? Ależ to są, mój panie, drwiny ze wszystkich, którzy ramoty twoje czytają. Skąd pan wyrwałeś ten koncept, że Słońce jest nieruchome, kiedy każde dziecko widzi wyraźnie, że się ono porusza? I na jakiej zasadzie odważasz się pleść, że Ziemia szybko się obraca, kiedy wszyscy czujemy ją pod stopami mocną i niewzruszoną?
Cyrano nie brał bynajmniej do serca ani niegrzecznych słów mędrca, ani jego litościwych wzruszeń ramionami i, uśmiechając się, tonem żartobliwym odparł:
Ech, mości starosto, o co się spierać? Rzecz jest niesłychanie prosta i będę miał zaszczyt wytłumaczyć ją zaraz w sposób dla wszystkich zrozumiały.
Jan de Lamothe uczynił poruszenie, jakby chciał coś powiedzieć.
Niech się pan nie gniewa i niech raczy cierpliwie posłuchać przerwał mu pośpiesznie Sawiniusz. Rozpowszechniło się wśród ludzi mniemanie, że Słońce tkwi w samym środku naszej sfery, wszystkie bowiem ciała w przyrodzie potrzebują niezbędnie jego światła i ciepła.
Wstęp niedorzeczny mruknął starosta.
Otóż ciągnął poeta Słońce znajduje się w samym sercu świata, aby karmić go i ożywiać, tak właśnie jak pestka w śliwie, jak jądro w orzechu, jak ząbek w czosnku. Wszechświat jest tą śliwką, tym orzechem i tym czosnkiem, a Słońce nasieniem, dookoła którego wszystko się skupia.
Szyderczy śmieszek był odpowiedzią starosty.
Sądzisz więc pan naprawdę nacierał Cyrano że to wielkie ognisko obraca się dookoła naszej Ziemi, aby oświetlać ją i ogrzewać?
Bez wątpienia.
Doskonale. Takim sposobem musisz też sobie wyobrażać, że komin z ogniem obraca się dokoła pieczeni, aby ją upiec.
I zadowolony z żartu szlachcic wykręcił się na pięcie, nie kłopocząc się już ani trochę o swego przeciwnika.
Usuwam się od dysputy z panem rzekł gniewny starosta, którego dowodzenia nie odznaczały się lekkością ale wiedz, że twoja pomysłowość i twój dowcip doprowadzą cię niezawodnie do tego, iż będziesz spalony na stosie.
Jeśli to bywa zawsze ich następstwem, to ty, mości starosto, możesz być pewny, że umrzesz spokojnie w swym łóżku.
Ten żart zamknął usta mędrcowi. A kiedy zbierał myśli, aby odciąć się równą złośliwością, już Cyrano znajdował się w przeciwnym końcu salonu, gdzie zasiadł obok Rolanda i Gilberty.
Hrabia de Lembrat nie wspomniał jeszcze w obecności narzeczonej ani słówkiem o wczorajszym zajściu w ogrodzie. Lecz gdy Cyrano wmieszał się do rozmowy, Roland ośmielił się dotknąć tego drażliwego przedmiotu.
Zachowanie się poety podczas owej sceny nie uszło jego uwagi, widział też doskonale, jak Sulpicjusz Castillan udał się śladem trójki cygańskiej.
Widziałeś się ze swym młodym sekretarzem? zapytał Cyrana.
Skąd to pytanie?
Mistrz Sulpicjusz wydawał się zachwycony pięknymi oczyma Sybilli, od której usłyszeliśmy wczoraj tyle zajmujących rzeczy, i pogonił za nią z zapałem, który daleko zaprowadzić go może.
To dowodzi tylko, że ten dzielny Castillan ma dobry smak. Piękna Cyganka warta grzechu. Uspokój się jednak; sekretarz mój już powrócił.
Hrabia, z gorączkową niecierpliwością szukający rozwiązania dręczącej go zagadki, chciał już wystąpić z nowym zapytaniem, gdy uprzedził go Sawiniusz.