Stanisław Witkiewicz - W małym dworku стр 2.

Шрифт
Фон

KUZYN

Znam jaskinie, w których się ryje ani wzdłuż, ani wszerz, ani wprost, ani w poprzek, tylko w samą Prawdę malutki otworek, przez który Bóg usiłuje podać rękę człowiekowi.


WIDMO

głosem uroczystym

Masz rację. Jęzory, mój kuzynie. Ale czemu On usiłuje tylko, czemu tego nie wykona?


ZOSIA

Nie pytaj o takie rzeczy, mamo. To grzech.


AMELKA

Cicho, Zosia. Daj mówić mamie, co zechce.


WIDMO

Umarłam z własnej woli. Nie zabiłam się ani nikt mnie nie zabił. Chciałam umrzeć i umarłam. Zrobił mi się rak w wątrobie. O tym nikt z was nie wiedział, bo ukrywałam starannie moje boleści.


ZOSIA

A tak bawiłaś się z nami i z tatusiem!


WIDMO

W okropnych żyłam męczarniach.


KUZYN

A mnie się zdaje, że to wcale nie jest duch. Kuzynka żyje, ale jest zahipnotyzowana.


WIDMO

Nie mogę w przedmiocie tym nic powiedzieć. Nie mam swojego zdania.

Zamyka oczy.


ZOSIA

Mama śpi. Patrz, Amelka.


KUZYN

wstaje, podchodzi do Widma i bierze je za rękę

To jest bardzo niezwykły wypadek. A jednak ona jest widmem i tylko widmem. Ta ręka nie ma ciężaru. A może mi się to tylko wydaje. (odchodzi od niej) Czuję, że będę dziś strasznie samotny o dziesiątej. (do dziewczynek) Na miłosierdzie boskie nie opuszczajcie mnie dzisiaj.


ZOSIA

Przyjechała starsza kuzynka. Ona zabawi cię po dziesiątej. O tej porze musimy już spać.


KUZYN

Jaka kuzynka? Czy nie mała Aneta, z którą bawiłem się w dzieciństwie?


WIDMO

nie otwierając oczu

Ona sama. Zobaczysz, co za okropne rzeczy stąd wynikną. Tak się cieszę, tak się cieszę.


KUZYN

niecierpliwie chodząc po pokoju

Nie ma żadnych okropnych rzeczy. Znam wojnę, rewolucję, śmierć ukochanych osób i tortury. To wszystko jest głupstwo. Okropną rzeczą jest tylko nuda i to, jeśli żaden wiersz do głowy nie przychodzi i jeśli przy tym chce się coś pisać, coś, o czym się jeszcze nie ma pojęcia tak jak mnie teraz. A! To jest prawdziwa męka.


WIDMO

otwierając oczy z drgnieniem całego ciała

Najgorszą rzeczą jest ból fizyczny, a szczególnie rak w wątrobie. Ale nie jestem poetką. Nie znam tych waszych męczarni.


AMELKA

Jaki on jest głupi, ten Jezio. Hi, hi! Nic już się go nie boję. Jak jest mama, nie boję się nikogo.

SCENA SZÓSTA

Wchodzi z prawej strony Kucharka z zapaloną lampą z zielonym abażurem i stawia ją na stole.


KUCHARKA

A co? Nie wytrzymała pani na tamtym świecie i przyszła pani do nas?


WIDMO

Tak. Teraz nie przeszkadzajcie nam, Urszulo. Do kuchni przyjdę później.

Kucharka wychodzi.

SCENA SIÓDMA

Wchodzi z lewej strony Dyapanazy Nibek, trzymając pod rękę Anetę.


NIBEK

wskazując na Kuzyna

Rozumiesz? On był kochankiem Anastazji. Za to ją zabiłem.


WIDMO

nie wstając

Nieprawda. Kochankiem moim był Kozdroń, a umarłam sama, na raka w wątrobie.


NIBEK

z rozpaczą

Wiecznie te same kłamstwa! Nawet za grobem kłamie ta nieszczęśnica.


WIDMO

po raz pierwszy porusza się i traci sztywność

Ha! ha! ha! ha! ha!


KUZYN

do Widma

Nie śmiej się tak, kuzynko. Może wuj Dyapanazy ma słuszność. Ja nie ręczę za nic.


AMELKA

nie wstając

Wstydź się. Jeziu.


ZOSIA

nie wstając

Nie kłam tak.


WIDMO

Ha! ha! Dziękuję wam, córeczki, żeście mnie wzięły w obronę. Nigdy nie kochałam Jezia.


KUZYN

do Widma

A pamiętasz wtedy na wiosnę, tego roku? Pamiętasz naszą rozmowę w ogrodzie? Ja ci wszystko przypomnę. Była piąta po południu. Kwitnął bez. Czytałem ci wtedy ten wiersz. (deklamuje)

Bezkrwista twarz przezroczysta.
Śmiertelna maska uroczysta.
Płoną gromnice grobowe.
Ktoś mówi nudną mowę.
Chwil straconych rozpacz głucha.
Pustka w domu czeka ducha.
Strachem męczy, wyrzutami.
Czemu w życiu zawsze sami?
A po śmierci połączeni!
Już się nigdy to nie zmieni.
Straszliwe trupa milczenie
I wyrzutów potwierdzenie.
Myśl szalone daje skoki,
W zaświaty zaczyna wierzyć:
Nieodwracalne wyroki
Własną niemocą mierzyć1

SCENA ÓSMA

Wchodzi Kucharka.


KUCHARKA

Panie Nibek, pan Kozdroń prosi pana do kancelarii.


NIBEK

Prosić tutaj. Właśnie miałem posłać po niego.

Kucharka wychodzi.

SCENA DZIEWIĄTA

Ciż minus Kucharka.


WIDMO

Tak. Pamiętam ten wiersz. Na tym się wszystko skończyło. Mogło być coś temu nie przeczę ale nic nie było.


NIBEK

z zachwytem

Śliczny wiersz. Prześliczny. Ale nie skończyło się na tym. Ja wiem.


KUZYN

z wściekłością

Nie na tym! Nie na tym! Wszystko się od tego zaczęło: moje szczęście i moja nieludzka męczarnia. Męczyłem się strasznie, ale pisałem wiersze jak maszyna. Od czasu twojej śmierci nic. Ani w ząb. Jakby mi ktoś wszystko z głowy wymiótł.

Pada na krzesło na prawo.

SCENA DZIESIĄTA

Silne pukanie we drzwi na prawo. Nie czekając upoważnienia wchodzi Kozdroń. Długie buty, szpicruta. Pewnym krokiem podchodzi do Nibka, który stoi z Anetą na lewo. Mówi głośno.


KOZDROŃ

nie widząc Widma

Dobry wieczór państwu. (ściska rękę Nibka) Ceny na zboże idą w górę. Dobra nasza. (spostrzega się) Ale proszę mnie przedstawić.


NIBEK

Moja kuzynka Wasiewiczówna. Pan Kozdroń moja prawa ręka!


WIDMO

I lewa figura na ołtarzyku, na którym stałam ja.


KUZYN

zrywając się

Nieprawda! Nieprawda!

Kozdroń obraca się i spostrzega Widmo do połowy oświetlone silnie, a od góry tonące w zielonym półmroku abażuru. Stoi jak martwy tyłem do widowni, nie mogąc słowa przemówić.

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Похожие книги

БЛАТНОЙ
18.3К 188