Stanisław Witkiewicz - W małym dworku

Шрифт
Фон

Stanisław Ignacy Witkiewicz

W małym dworku

Motto:
A teraz idę do czuciowej,
do przepotężnej machiny
mego rozumu.

Tytus Czyżewski Elektryczne wizjePoświęcone matce
OSOBY:

Ojciec DYAPANAZY NIBEK, dzierżawca małego mająteczku w Sandomierskiem. Lat 50. Ubrany tabaczkowo z czarną, żałobną przepaską. Brunet, silnie siwawy. Broda ogolona. Wąsy.

Jego córki ZOSIA i AMELKA NIBEKÓWNY. ZOSIA 12 lat, blondynka. AMELKA 13 lat, brunetka. Ubrane różowo, z bladobłękitnymi szarfami i kokardami we włosach.

Kuzyn JĘZORY PASIUKOWSKI. Poeta, lat 28. Brunet. Ogolony. Ubrany czarno.

Jego i NIBKÓW kuzynka ANETA WASIEWICZÓWNA. Lat 26. Nauczycielka muzyki. Ładna. Kasztanowate włosy.

Widmo matki ANASTAZJI NIBEK, z domu Wasiewicz. Lat 30. Bardzo ładna blondynka o ciemnych oczach. Ubrana biało, powłóczyście, z wiankiem rumianków na głowie. Mówi uroczyście (chyba że zmiana tonu jest specjalnie wyszczególniona). Chodzi krokiem posuwistym.

Dwóch oficjalistów faceci około lat 35.

a) IGNACY KOZDROŃ brunet ogolony. W pierwszym akcie ubrany tabaczkowo, w drugim biało-żółto, w trzecim tabaczkowo. Długie buty.

b) JÓZEF MASZEJKO blondyn z bródką. W pierwszym akcie ubrany szaro, jak do konnej jazdy. W drugim i trzecim żółty nankin i długie buty.

Kucharka URSZULA STECHŁO. Lat 45. Ubrana w szarą bluzkę i spódnicę. Na głowie czerwona chustka. Gruba.

Chłopiec kuchenny MARCELI STĘPOREK. Lat 15.

Rzecz dzieje się w Kozłówkach, w powiecie sandomierskim.

AKT PIERWSZY

Mały salonik w dworku Nibków. Zapada szary mrok. Dwa okna wprost. Na prawo i na lewo drzwi. Bielone ściany zawieszone dywanami. Między oknami garnitur mebli czerwonych, dość wytartych. Na lewo mały, trójnożny stolik.

SCENA PIERWSZA

Na kanapie pod oknami siedzi Dyapanazy Nibek, paląc fajkę. Przy nim na lewo na fotelu Aneta w kapeluszu, ubrana w szary kostium. Torebka w ręku.


ANETA

No wuju. Opowiedz, jak to było.


NIBEK

wesoło

A więc po prostu zrobimy normalną ekspozycję. Uważajmy to wszystko za dramat, za początek dramatu. (pyka z fajki) Świetny tytoń. A więc, po prostu, było to tak: moja żona, a twoja ciotka, Anastazja, umarła. (zrywa się i wytrząsa popiół z fajki o but) I na tym koniec! Rozumiesz? I nigdy żebyś nie śmiała więcej o to pytać. (stuka fajką o stół i wylatuje na lewo. Słychać jego krzyki) Zosia! Amelka! A tej chwili do salonu bawić starszą kuzynkę!


ANETA

siedzi zamyślona. Pauza.

SCENA DRUGA

Z lewej strony wchodzą, jakby się wślizgują: Zosia i Amelka. Podchodzą do Anety. Amelka uderza ją w ramię.


ANETA

podskakuje przerażona i zaraz obejmuje Amelkę prawą ręką. Zosia przebiega na prawo i Aneta obejmuje ją lewą ręką.

Przyjechałam zastąpić wam matkę, (z patosem) biedną waszą mamę, a moją ciocię. Będę was uczyć gry na fortepianie, o ile nie pójdziecie znowu do klasztoru. Tylko co skończyłam konserwatorium z medalem.


AMELKA

To nam wszystko jedno, czy z medalem, czy bez. A mamy nikt nam nie potrzebuje zastępować, bo my tak jej nie żałujemy, a zupełnie inaczej.


ANETA

z czułością

Jakże to żałujecie jej? Powiedzcie.


AMELKA

śmiejąc się z zakłopotaniem

To niech już Zosia powie, bo ja nie umiem tego wyrazić.


ZOSIA

odważnie

Ja w ten dzień, kiedy pochowali mamę na cmentarzu, zakopałam do grobu wszystkie moje lalki o tam, w ogrodzie (pokazuje okna). Ona (wskazuje na Amelkę) już od roku nie bawi się lalkami. Ma już trzynaście lat. A mama to była moja największa lalka. Tatuś z nią się też bawił jak z lalką to była nasza wspólna lalka. Mama mówiła, że u nas w rodzinie wszystkie panienki w dwunastym roku przestają się bawić lalkami. Ja skończyłam dwanaście lat i mama umarła. Mamę zakopali grabarze, a ja zakopałam lalki. Więcej niech pani nie pyta, bo nie powiem.


AMELKA

Tak, to prawda to jest u nas dziedziczne.


ANETA

A czemu nie nosicie żałoby? Czemu jesteście jasno ubrane?


ZOSIA

Bo mama tak chciała. Zawsze to mówiła. Już od roku.


ANETA

wstając

Już wiem, raczej domyślam się wszystkiego. Zostańcie tu same. Potem, jak się ściemni, opowiem wam bardzo dziwne rzeczy. Teraz muszę iść.

Wychodzi na lewo.

SCENA TRZECIA

Dziewczynki siadają. Amelka na kanapie, Zosia na fotelu na lewo.


AMELKA

Jaka ona głupia. Hi, hi! Ona myśli, że ona nam coś dziwnego opowie. Widzę przed sobą czerwone oczy tam, za piecem. Jakiś potwór przesuwa się tuż koło mnie. Siada ci na kolanach, Zosia. Nie boję się nic.


ZOSIA

Ani ja także. Wiesz co? Zabawmy się w seans.

Niepostrzeżony staje we drzwiach na prawo Kuzyn, Jęzory Pasiukowski, i przypatruje się tej scenie.

SCENA CZWARTA

Ciż sami plus Jęzory.


AMELKA

Dobrze (wstaje i bierze stolik, ustawia go między kanapą, stołem i fotelem, na którym siedzi Zosia) Tylko bądź cierpliwa. Ściemnia się coraz więcej.


ZOSIA

Dobrze tylko nie zacznij bać się za wcześnie.


AMELKA

Nieprawda. Nie boję się niczego.


KUZYN

posuwając się cicho na środek pokoju

Tylko mnie się boisz, Amelio.


AMELKA

drgnęła, ale się opanowuje

I ciebie też się nie boję, mój Jeziu.


ZOSIA

do Kuzyna

Siadaj z nami do seansu.


KUZYN

Dobrze, ale pod warunkiem, że będziecie mi potem pomagać w wytrzymaniu tego wieczoru. Nie pójdziecie dziś spać tak wcześnie. Jestem szalenie opuszczony, a nie mam pieniędzy, żeby wyjechać.


AMELKA

Dobrze, dobrze. Siadaj.

Kuzyn siada na fotelu tyłem do widowni, odsuwając stół trochę na prawo. Pauza. Stolik zaczyna się ruszać.

SCENA PIĄTA

Cicho, bez szelestu wchodzi lewymi drzwiami Widmo Matki i przechodzi milcząc na prawo. Stolik skacze parę razy i zatrzymuje się.


AMELKA

O! Mama już przyszła.

Nikt się nie rusza. Widmo siada na kanapie po lewej ręce Amelki i siedzi sztywne.


KUZYN

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Похожие книги

БЛАТНОЙ
18.3К 188