Грейс Фиона - Morderstwo na dworze стр 12.

Шрифт
Фон

– Lubisz zajmować się ogrodem? – spytała Lacey.

– Lubię. To moja duma i moje hobby. Hoduję kwiaty i zioła na najróżniejsze dolegliwości. Jak szamanka – zachichotała, rozśmieszona własnym opisem samej siebie. – Chcesz spróbować? – ręką wskazała na rząd bursztynowych buteleczek, poustawianych na prowizorycznej, chwiejnej, drewnianej półce. – Mam tu coś na ból głowy, skurcze, ból zęba, reumatyzm…

– Yy…Wystarczy herbata – odpowiedziała Lacey.

– W takim razie herbata! – potwierdziła ekscentryczna kobieta. Podreptała na drugą stronę kuchni i wyjęła dwa kubki z szafki. – Ale jaka? English Breakfast? Assam? Earl Grey? Lady Gray?

Lacey nawet nie wiedziała, że istnieje tyle rodzajów. Zastanawiała się, którą piła z Tomem na ich “randce”. Była przepyszna. Na chwilę przeniosła się w tamten moment.

– Która jest najbardziej tradycyjna? – spytała zagubiona. – Ta, którą pije się do ciastek?

– Musi chodzić o English Breakfast – odparła Gina ze skinieniem głowy. Wyjęła puszkę z szafki, wyłowiła z niej dwie torebki i włożyła po jednej do kubków z różnych kompletów. Nalała wody do czajnika i nastawiła go, po czym odwróciła się Lacey. Jej oczy błysnęły szczerym zainteresowaniem.

– Opowiadaj – powiedziała Gina – jak podoba ci się w Wilfordshire?

– Już tu kiedyś byłam – wyjaśniła Lacey. – Na wakacjach, jako dziecko. Tak dobrze się tu czułam, że chciałam sprawdzić, czy przy drugim podejściu będzie równie magicznie.

– I?

Lacey pomyślała o Tomie. O sklepie. O Domku na Urwisku. O wszystkich wspomnieniach związanych z ojcem, które krążyły po jej głowie, jak kurz niezamiatany od dwudziestu lat. Kąciki jej ust uniosły się w uśmiechu.

– Zdecydowanie tak.

– A jak znalazłaś się w Domku na Urwisku? – spytała Gina.

Lacey już miała zacząć opowiadać historię przypadkowego spotkania z Ivanem w “Przydrożnym zajeździe”, ale zagłuszył ją odgłos gotującej się wody. Gina uniosła palec, jakby mówiąc zaraz do tego wrócimy. Poszła po czajnik, a Budyka plątała się między jej nogami.

Gina zalała wrzątkiem herbatę.

– Mleko? – spytała przez ramię z parującymi kubkami w ręku.

Lacey przypomniała sobie Toma wlewającego dzbanuszek mleka do ich herbaty.

– Poproszę.

– Cukier?

– Jeśli tak to się pije.

Gina wzruszyła ramionami.

– Cóż, to indywidualna kwestia. Ja piję z cukrem, ale ty chyba już jesteś wystarczająco słodka?

Lacey zachichotała.

– Jeśli pijesz z cukrem, to ja też poproszę.

– W porządku – odparła Gina. – Kostka czy dwie?

Lacey zrobiła wielkie oczy.

– Nie wiedziałam, że przygotowanie herbaty może być takie skomplikowane.

Gina zarechotała jak czarownica.

– To jest dziedzina sztuki, kochana. Jedna kostka jest dla wysmakowanych, dwie są już mniej wyszukane. Trzy? Cóż, tutaj nazywamy to herbatą budowniczego – skrzywiła się, po czym znów wybuchnęła śmiechem.

– Herbata budowniczego? – powtórzyła Lacey. – Muszę to sobie zapamiętać.

Gina skończyła przygotowywanie herbaty, a wyciśnięte torebki dołożyła do sterty innych, leżących na talerzyku obok czajnika. Postawiła kubki na chybotliwym stole i usiadła. Wrzuciła kostkę cukru do jednej z herbat, zamieszała i podała ją Lacey.

Lacey wzięła ją z wdzięcznością i zrobiła łyk. Herbata miała wyrazisty posmak, ale smakowała wystarczająco podobnie do tej, którą przygotował dla niej Tom, żeby poczuła przyjemne ukłucie.

Budyka leżała u stóp Giny i szczęśliwie machała ogonem.

– Więc opowiadałaś, jak wylądowałaś w Wilfordshire – przypomniała Gina, wracając do rozmowy, która została bezczelnie przerwana przez gotującą się wodę.

– Rozwód – powiedziała Lacey, chcąc jak najszybciej mieć to za sobą.

– Och, kochana – Gina delikatnie poklepała ją po dłoni. – Też tam byłam. Nieciekawy czas. Ale zaznaczam, że to było w latach 90-tych, więc miałam dużo czasu, żeby się z tym pogodzić.

– Nie wyszłaś za mąż ponownie? – spytała Lacey, a oczyma wyobraźni widziała siebie, singielkę przez kolejne trzydzieści lat, zamieniającą się w następną Ginę.

– Broń Boże! To była ulga, kochana – powiedziała Gina. – Mój mąż był dokładnie taki, jak wszyscy mężczyźni. Dziecinny chłopiec przebrany w garnitur. Według mnie, lepiej nam bez nich. Same problemy.

Lacey nie mogła powstrzymać uśmiechu.

– Masz dzieci?

– Miałam jedno, syna – odparła Gina i westchnęła głęboko. – Wybrał dla siebie karierę w wojsku. Niestety, straciliśmy go na służbie.

Lacey westchnęła głośno.

– Och, tak mi przykro.

Gina posłała jej posępny uśmiech.

– To był złoty chłopak – powiedziała, po czym rozchmurzyła się. – Ale skończmy ten temat. Jak twoja herbata? Chyba nie macie czegoś takiego w Stanach, hm?

– Przepyszna – powiedziała Lacey, biorąc kolejny łyk. – Ale chyba brakuje mi wyrafinowania – wrzuciła drugą kostkę. – O wiele lepiej.

Teraz smakowała tak, jak herbata Toma. Lacey poczuła, że wewnętrznie się uśmiecha. Zastanawiała się, kiedy znowu się spotkają.

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Похожие книги

Популярные книги автора