Nie słyszałam już więcej, bo zaraz wyszli
To dopiero ten Pa, nigdy bym nie przypuszczała a wydaje się taki, że ja za niego robię meldunki
Aha! teraz rozumiem dopiero, dlaczego Ma odprawiła Joasię, a Pa cały tydzień sypiał w swoim gabinecie.
Naprawdę, ale ci mężczyźni to coś okropnego.
Już ja pana Henryka będę dobrze pilnowała, mnie nie oszuka, oho!
Ma mnie woła.
15 marca
Ma i Pa się gniewają o podróż naszą do Włoch.
Trzy dni nic nie pisałam, bo w domu takie kwasy, nie mówią ze sobą i Rozalia ściele Pa w gabinecie.
Ale nam za to nikt nie przeszkadza; chociaż taka korzyść.
Dzisiaj przyniósł pan Henryk próbki na całe ubranie wiosenne.
Wybrałam mu sama, bo to, co miał na sobie, strasznie mi się nie podobało Musiał się ostrzyc, teraz wygląda bardzo ładnie, a jeszcze w tym płaszczu ani podobny do dawnego.
Bardzo szykowny teraz!
*Muszę skończyć! Otóż, zaraz w niedzielę po oświadczynach były urzędowe zaręczyny!
Prawdziwy bal!
Muzyka: skrzypce i fortepian. Na fortepianie grała jakaś daleka nasza kuzynka, zjadła za to kolację i mama jej dała starą salopę27. Bo to takie biedactwo!
I tyle gości, tyle gości!
Był i ksiądz Tolo, i radca Malinowski z córkami! Nie cierpię ich, brzydkie, napuszone, stare i tak nosy do góry zadzierają.
Ja byłam ubrana w białą suknię, ale wysoko zapiętą, bo Ma nie pozwoliła mi nawet małego dekolte28 zrobić! Pan Henryk przyszedł we fraku, ale tak mu niedobrze w tym, że musiał iść i przebrać się w mundur.
A potem ciotki, wujaszkowie, znajomi, koleżanki moje; zaprosiłam tylko Cesię i Nacię, bo te jeszcze jako tako się ubierają.
Tyle ludzi, że nie mogli się pomieścić w salonie.
I aż na cztery stoliki grali w karty!
Zdziś dostał nowy garniturek; stróża Ma ubrała w stary frak Pa, żeby drzwi otwierał, a lokaja wynajęła
Naprawdę, miał taką minę, jakby gdzie u hrabiów służył.
A jaka kolacja!
Nawet ksiądz mówił do Ma, że nigdy podobnej nie jadł, a on przecież znać się musi na tym
Była sarna, bażanty, ryby, lody, cukry29, owoce i tak tego wszystkiego było dużo, tak Ma poczciwa nic nie żałowała, że na każdą osobę wypadło po całym ananasie naprawdę, po całym ananasie.
A przed kolacją ksiądz Tolo nas pobłogosławił i rodzice też, i ciotki, i tak się spłakałam, bo potem ciotka Hortensja dała mi te kolczyki brylantowe pan radca Malinowski miał śliczną mowę, nic nie słyszałam patrzyłam w lustro, jak się skrzyły kolczyki
Panowie tak pili!
A potem tańce
Pa tak się u, że tylko chodził i śpiewał, i chciał wszystkie panny całować, aż go Ma zabrała Spał u lokatorów na drugim piętrze. A Zdziś, jak się dorwał do tortu, to zjadł pół piramidy z naszymi cyframi i tak się rozchorował, że aż pan Henryk musiał chodzić do apteki po lekarstwo.
I bawiliśmy się do dziesiątej rano.
Strasznie byłam szczęśliwa, strasznie!
A rano pan Henryk, jak już odchodził odprowadziłam go do przedpokoju to już nie zważał, że Ma stoi w drzwiach, tylko tak mnie ca
Było ciemno, to może i nie widziała
Naprawdę, ale zaręczyny to znacznie przyjemniejsze niż taki zwyczajny bal.
16 marca
Taki mróz na dworze, ale pan Henryk mówi, że i tak ślizgawki nie będzie, że zaraz puści. Szkoda, mam taki śliczny kostium! Umyślnie na ślizgawkę Ma mi kupiła.
Wieczorem
Jakie śmieszne są te ciotki pana Henryka!
Siedzimy dzisiaj z nim przy obiedzie; dzwonią. Kto taki? Służąca ciotki Sylwii i weszła do jadalnego z ogromnym futrem, pewnie jeszcze po dziadku, i powiada, że pani przysyła i prosi, żeby się Henryczek ubrał na ulicę, bo dzisiaj mróz, a Henryczek wyszedł tylko w palcie.
Służące mówią mu Henryczek!
Muszę ja to wszystko zmienić.
*Jutro musimy z panem Henrykiem złożyć wizyty tym ciotkom.
18 marca wieczorem
Byliśmy dopiero dzisiaj, bo wczoraj padał taki deszcz, że wyjrzeć nie można było
Ledwie żyję i tak mi jest niedobrze, tak niedobrze, że
*Byliśmy u tych sławnych ciotek!
Boże, znowu mi tak chyba ja nie umrę! a mam tyle sukien nowych, narzeczonego, kolczyki brylantowe to by było okropne
Najpierw pojechaliśmy do ciotki Ani.
Zaraz, muszę sobie przypomnieć; ciotka Ania to ta z mopsami, na Kruczej; ciotka Jania z papugą, na Hożej; i ciotka Sylwia z wychowanicą, na Nowym Świecie.
Przyjeżdżamy do ciotki Ani, dom chyba dwa razy większy od naszego, tylko na schodach czuć psami, że to coś okropnego.
Była w domu, podziękowaliśmy jej, naprawdę nie wiem, za co.
Siedziałam jak na szpilkach. Poczęstowała nas czekoladą i biszkoptami, a ten jej okropny mops cały czas warczał na mnie i wyszczerzał zęby.
A na odchodnym ciotka powiada:
Zażyjcie, dzieci, po pigułce homeopatycznej30, taki czas wilgotny! To zrobi dobrze.
Zażyliśmy, co było robić. Już wychodzimy, a służąca niesie coś dużego w papierze.
To dla was, moje dzieci, sama haftowałam!
Podziękowaliśmy i wyszli, ja byłam rozczulona wprost, ale pan Henryk się uśmiechał.
Pojechaliśmy na Hożą do ciotki Jani.
Dom drewniany, stary, ale ogromne place pod ogrodem.
To młodsza ciotka, ucałowała nas, ale niewiele można było mówić, bo z dziesięć papug i te tak się darły, że pan Henryk musiał się z nimi witać. Poczęstowała nas czekoladą z biszkoptami!
Ogromnie miła staruszka, tylko znowu kazała nam zjeść po kawałku cukru z jakimiś kroplami od reumatyzmu i dała jakąś dużą paczkę.
Weźcie, dzieci, to ja, ciotka wasza, sama robiłam.
Już mi się robiło jakoś gorąco, ale pan Henryk powiada:
Odwagi, panno Halo, jeszcze jedna, musimy odbyć tę pańszczyznę
Ciotka Sylwia! Otworzyła nam drzwi jakaś panienka, która od razu rzuciła się na szyję panu Henrykowi!
Tego to nie lubię żeby
Siedzieliśmy, a za chwilę znowu wnoszą czekoladę z biszkoptami!
Jezus, aż mnie zamroczyło! Bo ja bardzo lubię czekoladę ale raz dwie filiżanki, drugi raz dwie, tego już za wiele
Ale musiałam pić, ciotka tak prosiła.
A tak mnie oglądała, że ciągle byłam w pąsach
Kto ci robi suknie?
Powiedziałam.
Fuszerka i brak gustu, będziesz od dzisiaj ubierała się u mojej magazynierki31!
Nie śmiałam się odezwać.
Kto cię czesze?
Ja sama, a czasem Ma mi pomaga.
Źle, zupełnie źle. Zdejm kapelusz!
Zdjęłam i aż mi się płakać chciało
A ona zawołała służącej, zawołała też wychowanicę32 i do spółki mnie przeczesały, wyglądałam, że to coś okropnego, jak czupiradło a do tego tak mi się zrobiło niedobrze że prawie uciekłam, ale ciotka Sylwia dała mi znowu cały pakiet czegoś
Weź na nowe gospodarstwo. Ubieraj się, gdzie ci mówię, czesz się inaczej i niech cię Bóg ma w swojej opiece.
A potem to pocałowała pana Henryka i ta wychowanica całowała pana Henryka, i służąca całowała pana Henryka, i już nie wiem, kto
Ledwiem przyjechała do domu
*Trochę mi przeszło.