Józef Kraszewski - Hrabina Cosel стр 9.

Шрифт
Фон

 Dość tego, rzekł cicho zniżając głos mówmy rozsądnie. Co się stało, tego naprawić nie potrafię Wezwałem panią, bom musiał ją tu ściągnąć, król chciał, a Jowisz piorunuje tych co mu się śmią sprzeciwiać Dla jego zabawki musi służyć wszystko królewskiemi stopy depcze skarby cudze i rzuca je w śmiecisko Zniżył głos i umilkł jakby słuchał czy się kto nie odezwie.

I począł znowu zwolna chodzić po pokoju.

 Założyłem się z ks. Fürstembergiem, że pani jesteś najpiękniejszą kobiétą ze wszystkich tych, które tu z professyi pięknych role grają. Nieprawdaż żem był głupi? Pozwalam byś mi to pani powiedziała Najjaśniejszy nasz pan ma być zakładu naszego sędzią i wygram tysiąc dukatów

Anna zmarszczyła brew, odskoczyła z najwyższą wzgardą, odwracając się od niego.

 Nikczemny waćpan jesteś, panie hrabio krzyknęła w gniewie. Jakto? wy! wy coście mnie jak niewolnicę trzymali zamkniętą, skąpiąc mi powietrza i światła, wyprowadzacie mnie teraz jak komedyantkę na scenę, abym wam wygrywała zakłady blaskiem oczu i uśmiechami? to najwyższa podłość!

 Nie szczędź pani wyrazów, mów co chcesz, rzekł Hoym z boleścią wart jestem, zasłużyłem Wszystkiego za mało na potępienie mnie! Miałem najpiękniejszą istotę w świecie, która kwitła i uśmiechała się dla mnie samego tylko, byłem dumny i szczęśliwy szatan mi kazał w kielichu wina rozum utopić

Załamał ręce: Anna zamilkła i patrzała.

 Ja jadę do domu rzekła ja tu nie pozostanę, wstydziłabym się sama siebie Koni! powóz!

Rzuciła się ku drzwiom: Hoym stał uśmiechając się gorzko

 Koni! powozu! powtórzył ale waćpani nie wiesz chyba gdzie jesteś i co cię otacza? Jesteś niewolnicą, nie możesz stąpić kroku; nie ręczę żeby straż nie stała u drzwi domu. Gdybyś ośmieliła się wymknąć, dragoni pójdą złapać cię i odprowadzić nikt nie odważy się wieźć nikt nie uzuchwali ratować Waćpani nie wiesz gdzie jesteś?

Hrabina załamała ręce z rozpaczą, Hoym patrzał na nią z jakiémś uczuciem niewysłowionéj zazdrości, żalu, bólu, szyderstwa i niepokoju.

 Nie rzekł dotykając z lekka jéj ręki posłuchaj mnie pani; nie jest jeszcze może tak źle jak ja mówię, jak przeczuwam: mówmy z flegmą i rozsądnie Giną tu ci co chcą być zgubieni Pani możesz nie być piękną gdy zapragniesz, możesz się stać odstręczającą, surową, straszną możesz dla ocalenia mnie i siebie przybrać postawę odrażającą

Tu zniżył głos

 Znasz pani historyą naszego najmiłościwszego pana a króla Augusta? zapytał się z dziwnym uśmiechem. Pan to wspaniały, hojny sypiący złotem, które moja akcyza ze spleśniałego chleba ubogich wyciska Niema drugiego tak wspaniałomyślnego monarchy.., niema któryby potrzebował bawić się drożéj, nieustanniéj i dziwaczniéj. Łamie podkowy i kobiety i rzuca je na ziemię; kanclerzy, których ściskał wczoraj, zamyka na Koenigsteinie Dobry i łaskawy pan, uśmiecha ci się do ostatniéj godziny, aby rusztowanie osłodził Serce ma najlitościwsze, tylko mu się sprzeciwiać nie trzeba

Mówił coraz ciszéj, a trwożliwemi oczyma biegał dokoła

 Znasz pani historyą jego! a! ciekawa bardzo szeptał daléj lubi kobiéty coraz świeże co raz świeże jak smok ów w bajce, żyje dziewicami, które mu przerażeni mieszkańcy do jego jaskini wiodą a on je pożera Któż jego ofiary policzy? Waćpani może słyszałaś ich imiona ale obok znajomych, trzykroć tyle zapomnianych Król ma dziwne smaki i upodobania: kocha się dwa dni w atłasach, a gdy mu się one znudzą, gotów na łachmany polować Ludzie wiedzą o trzech królowych z lewéj ręki, jabym ich naliczył dwadzieścia Königsmarck jest jeszcze piękną, Spiegel nie jest wcale stara, księżna Teschen w łaskach ale już wszystkie go znudziły. Szuka kogoby pożarł!

Dobry pan! łaskawy pan! dodał śmiejąc się wszakże zabawić się musi, wszak dla tego na świat przyszedł aby mu służyło wszystko; piękny jak Apollo, silny jak Herkules, lubieżny jak Satyr a straszny jak Jupiter

 Dlaczegóż mi to waćpan rozpowiadasz, wybuchnęła oburzona Anna maszże mnie za tak nizko upadłą, bym na skinienie pańskie dała się sprowadzić z drogi honoru! Waćpan mnie nie znasz! to obelga!!

Hoym patrzał z politowaniem na nią.

 Znam moją Annę, rzekł z uśmiechem lecz znam dwór, pana, ludzi co nas otaczają i urok jaki ich otacza. Gdybyś pani kochała mnie byłbym spokojnym

 Alem przysięgała wam, to dosyć odezwała się z dumą kobiéta nie pozyskałeś serca, ale masz słowo. Takie kobiety jak ja nie łamią przysięgi

 Łamały i takie dla blasku korony rzekł Hoym księżna Teschen jest wielką i dumną panią.

Anna ruszyła ramionami z pogardą.

 Mogę być żoną, nie chcę być kochanką zawołała sromu na czole nosić nie umiem.

 Srom! rzekł Hoym a! to piecze tylko chwilę, goi się rana i nie boli, choć piętno zostaje na wieki

 Waćpan jesteś obrzydliwy, przerwała kobiéta z gniewem. Sprowadzasz mnie tutaj sam i karmisz takiemi groźbami

Wzruszenie nie dozwoliło jéj mówić dłużéj. Hoym się zbliżył z pokorą:

 Daruj mi odezwał się głowę straciłem, nie wiem co czynię i co mówię to dzikie domysły i strachy Jutro jest bal na dworze Król pan rozkazał ci być na nim, zostaniesz przedstawioną królowéj. Mnie się zdaje z cicha począł spuszczając oczy waćpani możesz co zechcesz, nawet nie być piękną Ja chętnie zakład przegram Będzie ci łatwo stać się śmieszną niezgrabną. U króla wiele waży elegancya, dowcip, żywość cóż łatwiejszego jak okazać się zaniedbaną, niezręczną, milczącą, roztargnioną i tępą? Rysy twarzy to nic jeszcze Drezno pełne jest pięknych kucharek August jest wytwornym znawcą, wymaga wiele Pani mnie rozumiesz?

Anna odwróciła się od niego w milczeniu wzgardliwém postępując ku oknu.

 Każesz mi więc grać komedyą dla ocalenia swojego honoru! zawołała z uśmiechem ironicznym ale ja nie cierpię fałszu. Waćpana honorowi nic nie grozi Anna Konstancya Brockdorf nie jest jedną z tych kobiet co się na łaskę pańską biorą i dają spodlić dla garści brylantów. Nie masz się czego obawiać bądź spokojnym Litość mnie bierze nad wami! Ja na tym balu nie będę

Hoym zamilkł i pobladł.

 Pani na balu tym być musisz; rzekł głosem stłumionym: tu nie idzie już o żadne dziecinne niebezpieczeństwo ale o głowę i fortunę, o przyszłość moją Król kazał

 A ja nie chcę! odparła Anna.

 Sprzeciwisz się jemu! spytał Hoym.

 Dlaczegóż nie, panem jest wszystkiego oprócz domu i rodziny, które do Boga należą Cóż mi uczyni?

 A! wam nic rzekł niespokojnie minister nadto dla pięknych pań jest grzeczny; ale ja pójdę na Koenigstein, majątki nasze zabierze fiskus, rozdrapią faworyci: nędza, śmierć.

Zakrył sobie oczy rękami.

 Wy go nie znacie szeptał cicho on się uśmiecha i jaśnieje jak Apollo, ale jak bóg piorunów straszny Nie przebaczył nigdy nikomu kto śmiał zwątpić że jest wszechmocnym. Pani będziesz na tym balu, lub ja zginę

 A sądzisz pan, hrabio Hoym odparła Anna iż ta groźba waszéj zguby jest dla mnie tak straszną?

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Популярные книги автора