Młody chłopak stał zarumieniony i gniewny, Teschen spuściła oczy, ale cicho przez zęby szepnęła:
Znalazłabym jeszcze czwartego, gdybym tylko chciała.
Jeśli chcesz ja ci jego imię na ucho powiem, przerwała zrywając się i biegnąc do siostry baronowa. Przyłożyła obie dłonie do ust i rzuciła jéj w ucho:
Książę Aleksander Sobieski, nie prawdaż? ale ten się nie ożeni!! a Ludwiczek gotów, staraj się go zatrzymać.
Ze wstrętem odwróciła się księżna Teschen od siostry, która przeglądając się w zwierciadłach, biegała już po pokoju.., oczyma śledząc dwie istoty, którym rozmowę z taką złośliwością podsłuchaną, przerwała.
Jeśli Teschen będzie miała rozum rzekła może jeszcze z tego przesilenia wyjść zwycięzko. Hoymowa prostaczka zrazi króla spodoba mu się z twarzy, ale dumą go odepchnie; po niéj Teschen znowu wyda się miłą i dobrą Cóż robić, fantazyom króla trzeba umiéć przebaczać! Ci ludzie mają troski nadludzkie i nadludzkie przywileje Przykro mi tylko mówiła ciągle nieprzestając że cię tak wszyscy już wzięli na zęby, że hrabina Reuss i Hülchen już nowemu bóstwu składają ofiary, że Fürstemberg, a nawet szwagierek Vitzthum akcyzie gotowi złote rogi przyprawić Biedny Hoym!! jeśli go żona porzuci, doprawdy, gdyby nie pewne obowiązki, poszłabym za niego aby mu osłodzić wdowieństwo Ale rozpustnik stary ani mnie, ani żadnéj nie zechce
W tém miejscu nieutamowanéj gadaniny baronowéj Glasenapp, książę Ludwik pożegnał się, a uścisk ręki jakim go obdarzyła księżna Urszula, nie uszedł oczów bacznych Glasenappowéj, która mu dygnęła z daleka.
Dwie siostry zostały sam na sam, milczenie trwało chwilę.
Nie powinnaś tego brać tak tragicznie poczęła Glasenappowa, ruszając ramionami rzecz była doskonale przewidziana oddawna Król się znudził blondynką ty masz księstwo, masz Hoyerswerdę, masz miliony, brylanty, pałac po Beichlingu, wyposażenie dla syna masz twą piękność, masz resztkę młodości i księcia Ludwika, który się z tobą gotów ożenić Przyznam ci się że jeszczebym się na twój los pomieniała, oddając ci Schulemburga w dodatku.
Ale ja go kochałam płacząc znowu przerwała Teschen.
I to już przeszło wiém! odparła baronowa Glasenapp kochaliście się wzajemnie ja sądzę najmniéj pół roku, wśród którego on cię z dziesięć razy zdradził pocichu, a ty jego!!
Siostro!! zawołała z oburzeniem Teschen.
No, ani razu!! A jednak, patrzże, wśród téj miłości dla niego umiałaś sobie na zapas w odwodzie postawić Würtemberga i dziś gdy tak się przydał, masz gotowego! Przyznam ci się, mnie złą nazywają i przewrotną, jabym tego nie potrafiła Ja, dopiéro gdym się do podrapania skłóciła z Glasenappem, wyszukałam sobie Schulemburga. Mnie bo się nic nie wiedzie i wszyscy mnie niecierpią, co ja im oddaję z lichwą!
Poczęła się śmiać sucho.
Słuchaj Lubomirska ozwała się po chwili królowie przy rozstaniu miewają zwyczaj żądać zwrotu darowanych dyamentów ostrzegam cię więc, byś swoje w bezpieczném złożyła miejscu
Spojrzała na siostrę, która się jéj zdawała nie słuchać.
Będziesz dziś na balu! dodała
Wyraz bal, wstrząsnął Lubomirską która powstała nagle
Na balu!.. tak! poczęła zamyślona potrzeba być na balu tak! pójdę, cała w czerni, w żałobie, bez klejnotów, w grubéj sukni to by było uderzające;.. lecz powiédz Tereniu będzież mi żałoba do twarzy? Glasenapp rozśmiała się.
Niezawodnie żałoba jest wszystkim do twarzy, lecz jeśli myślisz że tém rozczulisz Augusta i dworaków poruszysz, mylisz się mocno Śmiać się będą! Oni tragedyi nie lubią
Bądź co bądź! w żałobie! pójdę w żałobie, powtórzyła Teschen ale pójdę stanę przed nim jak widmo milczące
A że Hoymowa będzie rumianą, wesołą i świeżą, znikniesz jak widmo niepostrzeżona.. Wierz mi przeszłości powrócić niepodobna
Spojrzała na zegar
A! jak późno! żegnam cię do balu! Ja także będę na nim ale na drugim planie, jako widz, który aktorom przyklaśnie Bądź zdrowa!
V
Parami wchodziły damy, wiedzione przez mężów lub krewnych. Po nadzwyczajnéj świetności strojów nie było się można domyśléć klęsk wojny, jaka kraj z Saksonią połączony dotykała, ani wyczerpania skarbu: król miał strój brylantami okryty, ogromne guzy dyamentowe, szpadę z wysadzaną niemi rękojeścią, trzewiki nawet ze sprzączkami lśniącemi dyamentów rosą Majestatyczna jego postać jakby odmłodzona, promieniejąca, więcéjby przystała zwycięzcy, niż zmuszonemu do walki o koronę z nieprzyjacielem zawziętym
Na sukniach pań błyszczały także mnogie klejnoty a wiele z tych piękności wcale ich nie potrzebowała. Królowa ukazała się nareszcie, ubrana dosyć skromnie; August z galanteryą i poszanowaniem na spotkanie jéj pospieszył, muzyka zabrzmiała fanfarą Głównych aktorek dotąd nie było
Już pan zaczynał brew olympijską marszczyć i oglądał się na Fürstemberga tym wzrokiem, którego wyraz był mu dobrze zrozumiałym, gdy u drzwi wchodowych, pomimo poszanowania dla osoby króla dał się słyszeć szmer tłumiony Ludzie rozstępywać się zaczęli, oczy wszystkich zwróciły się w tę stronę Fürstemberg szepnął. Idą!
Jakoż po chwili ujrzano bladą, zżółkłą, smutną twarz hr. Hoyma, który wiódł pod rękę żonę
Nigdy może na tym dworze nawykłym do oglądania piękności, bardziéj olśniewająca postać się nie ukazała.
Hr. Hoym wśród tych wielkich pań szła z majestatem królowéj na czele, nieulękniona, spokojna, poważna, piękna tak, iż z ust wszystkich jeden cichy okrzyk podziwienia wyrwała. Król trzymał w nią od wnijścia wlepione oczy ale się z jéj wzrokiem nie spotkał Mając być przedstawioną królowéj, dała się wieść ku niéj, nie zdając wcale być przejętą blaskiem tego dworu, ani Apollińską pięknością króla, który widocznie stanął tak, aby się z jak największym wdziękiem pani przybyłéj przedstawił. Zniecierpliwienie drgnięciem odmalowało się na pańskiéj twarzy
Hoym jak skazany na śmierć winowajca wiódł żonę Nieprzyjaciele jego i akcyzy napawali się jego męczarnią, wcale nie tajoną i dobitnie odgrywającą się w twarzy wypaczanéj co chwila inaczéj. Królowa podniosła oczy łagodne na Hoymową, popatrzyła na nią i uśmiechnęła się jéj wdzięcznie ale z litością, jakby nad losem téj piękności. Westchnienie nawet wyrwało się z jéj piersi
Zaledwie pierwsze te formalności dopełnione zostały, muzyka zabrzmiała polskiego i król z żoną tańce rozpoczął
Księżnéj Teschen nie było jeszcze Z innych pań nie brakło żadnéj i chora nawet panna Hülchen, owa Egeria Augusta przemogła ból, aby nasycić ciekawość.
Pierwszy taniec się kończył, gdy nowy szmer u drzwi coś niezwykłego zapowiedział: rozstąpili się widzowie król zwrócił oczy w progu stała jakby wahając się czy ma wejść, księżna Teschen.
Ubrana była cała w czerni żałobnéj August ujrzawszy ją, zniecierpliwiony nieco pospieszył na spotkanie.
Kogóż to księżna straciłaś! zapytał szydersko że się nam zjawiasz w tych szatach tak do zabawy niestosownych?
Ciebie N. Panie cicho odpowiedziała Urszula i to nie od dziś dnia