III
Tak wiek z wieków, od czasów któregoś Zygmunta
 Szlachta osiadła te grunta;
 A ten strumień, co płynie pomiędzy parowy
 W kształcie herbowéj Podkowy,
 Pamięta, choć wokoło ślady się zatarły,
 Jak dziady i wnuki marły,
 Jak prawnuki wzrastały, on powiedzieć może
 Wszystkie dopuszczenia boże,
 Wszystkie lata wesołe, wszystkie czarne biedy,
 Jak szły Tatary i Szwedy,
 W którym roku był pomor, w którym znak niebieski,
 Sejm, czy trybunał litewski?
 Bo nieraz tu starcowie o wieczornéj chwili
 Swoje przygody gwarzyli:
 Strumień pewno pamięta dowiedziéć się muszę,
 Kto to zaszczepił te grusze,
 Które ot tam usechłszy14 na zaklętéj ziemi,
 Stérczą szkiélety nagiémi?
 A smaczny miały owoc! aż dotąd mi w duszy
 Smak tych jabłoni i gruszy,
 Com je kiedyś obijał z téj gałęzi dużéj,
 Co krukom za gniazdo służy 
 Strumień mi kiedyś powie, z jakiéj to ofiary
 Wzniesiono kościołek stary,
 Który tam właśnie stérczał sosnowémi ściany,
 Gdzie dzisiaj ten gruz ceglany;
 Pamiętam tę kapliczkę drewnianą, nadgniłą,
 Gdzie to się do mszy służyło,
 Gdziem spod saméj wieżyczki, dla marnéj uciechy,
 Wykręcał wróble spod strzechy;
 Gdzie z chórów, jakby z tronu poglądałem dumnie,
 Gdziem ojca zokopał w trumnie,