Korczak Janusz - Król Maciuś Pierwszy стр 10.

Шрифт
Фон

 Uczą nas tak w drodze, żeby się nie gapić domyślał się któryś.

Zajechali na większą stację. I naprawdę się okazało, że przejeżdżać będzie jakaś wielka figura. Flagi warta honorowa, jakieś damy biało ubrane i dwoje dzieci z pięknymi bukietami.

 Królewskim pociągiem jedzie na front sam minister wojny.

Znów postawili pociąg na sąsiedniej linii, gdzie stali całą noc, którą Maciuś przespał kamiennym snem. Głodny, zmęczony i smutny spał Maciuś i nic mu się nie śniło.

Od świtu czyszczono i myto wagony porucznik biegał i sam wszystkiego doglądał.

 Trzeba was schować, chłopcy, bo będzie krewa37 powiedział kapral.

I Felek z Maciusiem zostali przyjęci do ubogiej izdebki zwrotniczego. Poczciwa żona zajęła się wojakami. Ciekawa też była, myśląc, że od małych więcej się czego dowie.

 Oj, dzieci, dzieci biadała i po co wam to było. Nie lepiej chodzić do szkoły. Dawno wojujecie? Gdzie byliście dokąd jedziecie?

 Dobra pani gospodyni chmurnie odpowiedział Felek. Ojciec nasz jest plutonowy. I tak nam na odjezdnym powiedział: dobry żołnierz nogi ma do marszów, ręce do karabina38, oczy do patrzenia, uszy do słuchania, a język na to, żeby go trzymać za zębami, dopóki ich łyżka nie otworzy z zupą żołnierską. Żołnierz jednym karabinem jednej broni głowy. A jednym głupim językiem zgubić może nie tylko własną głowę, ale całego oddziału. Skąd i dokąd jedziemy to tajemnica wojenna. Nic nie wiemy i nic nie powiemy.

Aż usta otworzyła szeroko dobra zwrotniczowa39:

 Kto by się to spodziewał. Malec, a gada jak stary. Macie rację: dużo bo szpiegów między wojskiem się włóczy. Ubierze40 taki siaki mundur żołnierski i wypyta, wywie się o wszystkim, a potem hajda do nieprzyjaciela.

I z wielkiego szacunku nie tylko napoiła ich herbatą, ale i kiełbasy dała.

Smakowało Maciusiowi śniadanie, tym bardziej, że i umył się jak należy.

 Pociąg królewski, pociąg królewski rozległo się wołanie.

Felek wlazł z Maciusiem na drabinę, która stała przy obórce zwrotniczego i patrzyli.

 Jedzie.

Piękny pociąg osobowy z dużymi oknami wjeżdża na stację. Orkiestra gra hymn narodowy. W oknie stoi dobrze Maciusiowi znany minister wojny.

Oczy ministra spotkały się na chwilę z oczami Maciusia.

Maciuś drgnął i szybko się pochylił: coby to było, gdyby go poznał minister.

Minister nie mógł poznać Maciusia, po pierwsze dlatego, że myśl jego była zajęta bardzo ważnymi sprawami, a po drugie dlatego, że już po ucieczce Maciusia, którą prezes ministrów ukrył przed wszystkimi, o czym później się powie Maciuś podrobiony żegnał go na drogę w stolicy.

Minister spraw zagranicznych kazał mu się przygotować do wojny z jednym, a bić się trzeba aż z trzema królami.

Minister wojny miał teraz o czym myśleć: Łatwo powiedzieć idź i bij się, kiedy aż trzech na ciebie idzie. Co z tego, że pobije jednego albo dwóch nawet, jeżeli go trzeci położy.

Żołnierzy by może starczyło, ale ani karabinów nie ma, ile potrzeba, ani armat, ani odzieży. Toteż minister taki plan obmyślił:

 Rzuci się znienacka, rozbije pierwszego nieprzyjaciela zabierze mu wszystko, co on przygotował do wojny i dopiero weźmie się do drugiego.

Przykro było trochę Maciusiowi, gdy patrzał, jak wojsko stało na baczność, jak ministrowi dawano kwiaty i orkiestra bez przerwy grała.

 Mnie się to wszystko należy pomyślał.

Ale że był sprawiedliwy, więc zaraz sam sobie wszystko wytłomaczył41:

 Tak, łatwo chodzić i salutować, słuchać muzyki i brać bukiety. Ale powiedz no, mój Maciusiu, czy wiedziałbyś, dokąd posyłać wojsko, kiedy nie umiesz jeszcze geografii.

Bo co wie Maciuś? Zna trochę rzek i gór, i wysp, wie, że ziemia jest okrągła i obraca się dokoła osi, ale taki minister musi znać wszystkie fortece, wszystkie drogi, musi znać każdą ścieżkę w lesie. Pra-pra-dziadek Maciusia wygrał wielką bitwę, bo kiedy nieprzyjaciel prowadził na niego wojska, on schował się w lesie, przeczekał aż nieprzyjaciel wejdzie głęboko w las, a sam gęstymi ścieżkami zaszedł od tyłu i rozbił go na głowę. Nieprzyjaciel myślał, że spotka wojsko pra-dziadka z przodu, a on uderzył niespodzianie z tyłu i jeszcze go wepchnął w bagna.

A Maciuś czy zna swoje lasy i błota?

Pozna je teraz. Gdyby siedział w stolicy, znałby tylko swój ogród królewski. A tak zobaczy całe swoje państwo.

Mieli słuszność żołnierze, że śmieli się z Maciusia. Maciuś jest bardzo jeszcze małym i mało uczonym królem. Może i źle się stało, że wojna tak od razu wybuchła. Żeby choć za dwa lata, albo za rok jakiś.


Teraz muszę opowiedzieć, co działo się w pałacu, kiedy spostrzeżono, że nie ma króla.

Wchodzi rano do sypialni najstarszy lokaj i oczom nie wierzy: okno otwarte, łóżko rozrzucone, a Maciusia ani śladu.

Mądry był królewski lokaj: zamknął na klucz sypialnię, pobiegł do mistrza ceremonii, który spał jeszcze obudził go i do ucha powiedział:

 Jaśnie wielmożny mistrzu ceremonii, król zginął.

Mistrz ceremonii w największej tajemnicy zatelefonował do prezesa ministrów.

Nie upłynęło dziesięć minut, gdy w szalonym pędzie zajechały trzy samochody:

prezesa ministrów

ministra spraw wewnętrznych

prefekta policji.

 Ukradli króla.

To przecież jasne. Nieprzyjacielowi musiało bardzo na tym zależeć, żeby ukraść króla. Wojsko się dowie, że nie ma króla, więc bić się nie zechce i bez boju nieprzyjaciel zawładnie stolicą.

 Kto wie, że nie ma króla?

 Nikt nie wie.

 To dobrze.

 Musimy się tylko dowiedzieć, czy Maciuś został uprowadzony, czy też zabity. Panie prefekcie policji, proszę to zbadać. Czekam za godzinę odpowiedzi.

W parku królewskim była sadzawka. Może utopili Maciusia? Sprowadzono z ministerium morskiego ubranie nurka. Ubranie nurka to jest taki żelazny klosz z okienkami i rurą, przez którą się pompuje powietrze. Prefekt policji włożył na głowę ten klosz, spuścił się na dno sadzawki chodzi i szuka. A z góry mu marynarze pompują powietrze. Ale Maciusia nie znalazł.

Wezwano do pałacu doktora i ministra handlu. Wszystko robiono w największej tajemnicy, ale coś trzeba było przecież powiedzieć, bo służba wiedziała, że się coś stało, kiedy ministrowie od samego rana latają, jak opętani.

Więc powiedzieli, że Maciuś jest niezdrów i doktór42 zapisał mu na śniadanie raki. I dlatego prefekt policji wlazł do sadzawki.

Zagranicznemu guwernerowi powiedziano, że Maciuś lekcji mieć nie będzie, bo leży w łóżku. Obecność doktora upewniła wszystkich, że to jest prawda.

 No dobrze, więc dziś możemy już być spokojni powiedział minister spraw wewnętrznych ale co jutro zrobimy.

 Jestem prezesem ministrów i głowę mam nie od parady. Zaraz zobaczycie.

Przyjechał minister handlu.

 Czy pan pamięta tę lalkę, którą Maciuś kazał kupić dla Irenki?

 Doskonale pamiętam. A bo małą mi zrobił awanturę minister finansów, że na głupstwa wydaję pieniądze.

 Więc jedź pan w tej chwili do fabrykanta i powiedz pan, że na jutro musi być podług fotografii Maciusia zrobiona taka lalka, żeby nikt, ale to nikt nie poznał, żeby wszyscy myśleli, że to naprawdę żywy Maciuś.

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Похожие книги

БЛАТНОЙ
18.4К 188