Juliusz Słowacki
Kordian
Więc będę śpiewał i dążył do kresu;
 Ożywię ogień, jeśli jest w iskierce.
 Tak Egipcjanin w liście z aloesu
 Obwija zwiędłe umarłego serce;
 Na liściu pisze zmartwychwstania słowa;
 Chociaż w tym liściu serce nie ożyje,
 Lecz od zepsucia wiecznie się zachowa,
 W proch nie rozsypie Godzina wybije,
 Kiedy myśl słowa tajemną odgadnie,
 Wtenczas odpowiedź będzie w sercu na dnie.
PRZYGOTOWANIE
Roku 1799 dnia 31 grudnia w nocy
Chata sławnego niegdyś czarnoksiężnika Twardowskiego w górach Karpackich przy chacie obszerny dziedziniec dalej skały w dole bezlistne bukowe lasy. Ciemność przerwana błyskawicami
Czarownica czesze włosy i śpiewa
CZAROWNICA
Z gwiazd obłąkanych,
 Z włosów czesanych
 Iskry padają
 Jak z polskiej szabli;
 Widzą je diabli,
 Odpowiadają
 Błyskami chmur.
 Lecą świst piór
 Buki ugina.
Szatan zlatuje w postaci pięknego anioła
SZATAN
Ha, czarownico! czy biła godzina?
CZAROWNICA
Która?
SZATAN
Godzina, której żaden człowiek
 Dwa razy w życiu nie słyszy1.
CZAROWNICA
Uderzy
 Za dziesiątym mgnieniem powiek
 Z babilońskiej ludów wieży.
 A gdy bić będzie, choć głucha, usłyszę.
 Lecz gdzież są, panie, twoi towarzysze?
 Leniwo śpieszą z błękitu podniebień;
 Żółw, z którego to zgrzebło utoczył mi tokarz2
 Prędzej chodził
SZATAN
To zgrzebło, pokaż mi je pokaż!
 Łzy mi płyną poznaję Twardowskiego grzebień,
 On mię zgrzebłem tym czesał, gdy w psa wlazłszy skórę
 U nóg mu się łasiłem. Odejdź, moja pani;
 Goście sproszeni zlecą się na Łysą Górę.
Czarownica odchodzi
Szatan woła:
Szatani!
Błyska dziesięć razy i dziesięć tysięcy szatanów spada
Spadł z nieba deszcz szatanów, niech ziemię polewa;
 Jeśli jeszcze na ziemi są edeńskie drzewa,
 Niech rosną, to jesienią człowiek owoc zbierze
 Siadajcie! cóż między wami
 Nie widać Mefistofela?
ASTAROTH
Zaszedł na grób przyjaciela.
 Na grobie Twardowskiego odmawia pacierze.
SZATAN
Taki się teraz zrobił czuły i pobożny
 Jak poeta Lecz księżyc zabłysnął dwurożny,
 Czas przystąpić do dzieła
DIABLI
Co nam król rozkaże?
SZATAN
Obejrzeć trzeba koła w wiekowym zegarze,
 Krwią dziecięcia namaścić gwichty3 i sprężyny;
 Niech nam bije wyraźnie lata, dnie, godziny.
 Przynieście go, postawcie Co? czy nie zepsuty?
ASTAROTH
Wszystkie koła, wszystkie druty
 Całe, rdza wieków nie trawi;
 Godzinnik z hostii, co dławi4,
 Po nim żądło Lewiatana5
 Przez wieki wieków się toczy,
 Na dnie wskazuje ząb smoczy,
 Na godziny żądło osy;
 I dotąd trwa nieprzerwana
 Włosień siwa z kós6 szatana,
 Któremu zbielały włosy
 Od strachu, gdy grom z obłoku
 Pamiętacie?.. A sprężyna
 Z ojczyzny Tella, Kalwina,
 Na ludzkim wsadzona oku,
 Chodzi jak na dyjamencie
 W kołek i sprężyn zamęcie
 Zamknięta grzesznika dusza,
 Kurant7 po kurancie jąka.
 Noga kossacza pająka8
 Wszystkie sprężyny porusza
 Jak wahadło
SZATAN
Dość opisów.
 Gehenno, Astarocie, najstraszliwsi z bisów,
 Jak asesory9 sądu, gdy zegar bić zacznie,
 Liczcie wieki, dnie, lata
Zegar bije, szatani liczą
Świecie! świecie! świecie!
 Wąż wieczności łuskami w okrąg ciebie gniecie,
 Zębem zatrutym boki ogryza nieznacznie;
 I wieki mrą nad tobą, zasypując pyłem
 Umarłych pamiątek.
 Ja widziałem twój początek.
 Ta garść gliny, powietrzem opasana zgniłem,
 Ten trup chaosu, w trumnie zamknięty błękitów,
 Strawiony zgnilizną czasów,
 Okrył się rdzami kruszców i kością granitów,
 Porósł mchem kwiatów i lasów;
 Potem wydał robaki, co mu łono toczą
 I myślą.
 Biada im! jeśli marzeń ziemią nie okryślą,
 Kołem widzenia biada, jeśli je przekroczą
GEHENNA
Królu, wiek dziewiętnasty uderzył.
SZATAN
Astaroth
 Niech liczy lata; może ten, co za obłokiem
 Gromy ciska, chcąc wesprzeć jaki ziemski naród,
 Może wiek który ludziom skrócił jednym rokiem,
 Może ukradł szatanom dzień jeden, godzinę;
 Więc się o nią upomnę u Boga
 Lub buntowną chorągiew rozwinę.
 We mnie i w przyrodzeniu zgwałconym ma wroga.
ASTAROTH
Tysiąc ośmset lat wybiło.
SZATAN
Więc się koło tortury całe obróciło?
 Każdy ząb jej rozdziera, każda szruba ciśnie.
 Teraz, gdy niebo zabłyśnie,
 Błyskawica trwa dłużej niż te wszystkie lata,
 Zbiegłe męczarnią dla świata;
 A każdy rok jak ślimak sunął się leniwo
 Dla nędzarzy, dla głupich kochanków nadziei;
 A gdy śliną osrebrzył ślad zbiegłej kolei,
 Ślizgał się po niej człowiek pamiątką przerżchliwą10.
 Obłąkani w przeszłości żeglarze
 Brali imię dziejopisów;
 Sztuką ich było pisać wielkie kalendarze,
 Pełne królewskich imion i dat, i napisów.
 Inni myślą ścigali treść myśli,
 Filozofy głęboko myśleli,
 Aż nad ciemną przepaścią zawiśli,
 Obudzili się, w przepaść spojrzeli
 I zawołali: «Ciemno! ciemno! ciemno!»
 To hosanna dla nas szatanów,
 To śpiew naszych kościelnych organów;
 Kto myślał przez godzinę, jest lub będzie ze mną.
 Wiek, co przyjdzie, ucieszy szatany.
Mefistofel wchodzi