Mimo wszystko zastanawiała się, kiedy uda jej się otrząsnąć z tych wspomnień.
Może nigdy, pomyślała.
* * *
Riley entuzjastycznie kroiła stek. Szef kuchni w Blaine’s Grill wykonał, co prawda, świetną robotę, tworząc kilka mniej konwencjonalnych przepisów, ale trening, który odbyła tego dnia na siłowni sprawił, że poczuła ochotę na solidny stek i sałatkę. Jej córka, April ze swoją przyjaciółką Crystal zamówiły hamburgery. Blaine Hildreth, ojciec Crystal, był w kuchni. Miał zaraz wrócić, by dokończyć swoje mahi-mahi.
Riley rozglądała się po komfortowo urządzonej sali z głębokim poczuciem satysfakcji. Uświadomiła sobie, że w jej życiu nie było wystarczająco ciepłych wieczorów z przyjaciółmi, rodziną i smacznym posiłkiem. Sceny, w których uczestniczyła w pracy, były często paskudne i zatrważające.
Za kilka dni miała zeznawać na przesłuchaniu w sprawie zwolnienia warunkowego zabójcy dzieci, który miał nadzieję na wcześniejsze wyjście z więzienia. I musiała się upewnić, że mu się to nie uda.
Kilka tygodni wcześniej zakończyła niepokojącą sprawę w Phoenix. Ona i jej partner, Bill Jeffreys, złapali zabójcę, który mordował prostytutki. Riley wciąż miała problem z tym, że wcale nie czuła, że zrobiła wiele dobrego, rozwiązując tę sprawę. Teraz wiedziała o tym całym świecie wykorzystywanych kobiet i dziewcząt zbyt wiele, aby czuć się z tym dobrze.
Jednak teraz była zdeterminowana, by odepchnąć od siebie te myśli. Stopniowo zaczęła się odprężać. Spotkanie w restauracji z przyjacielem i dwójką dzieci przypomniało jej, jak może wyglądać normalne życie. Mieszkała w ładnym domu i stawali się sobie coraz bliżsi z tym miłym sąsiadem.
Blaine wrócił i usiadł. Riley nie mogła nie zauważyć, że był atrakcyjny. Jego cofająca się linia włosów nadałwała mu przyjemnie dojrzały wygląd, a do tego był szczupły i wysportowany.
– Przepraszam – powiedział Blaine. – To miejsce działa beze mnie, gdy mnie tu nie ma, ale gdy tylko znajdę się w zasięgu wzroku, wszyscy nagle potrzebują mojej pomocy.
– Wiem, jak to jest – odrzekła Riley. – Mam nadzieję, że jeśli nie będę się rzucać w oczy, BAU na chwilę o mnie zapomni.
April rzuciła:
– Nie ma na to szans. Niedługo zadzwonią i polecisz gdzieś daleko na drugi koniec kraju.
Riley westchnęła.
– Mogłabym przyzwyczaić się do niebycia wiecznie pod telefonem.
Blaine skończył resztę swojego mahi-mahi.
– Czy myślałaś o przekwalifikowaniu się? – spytał.
Riley wzruszyła ramionami.
– A co miałabym robić? Przez całe dorosłe życie byłam agentem.
– Och, jestem pewien, że jest wiele rzeczy, które mogłaby zrobić kobieta z twoimi talentami – odparł Blaine. – Większość z nich jest bezpieczniejsza niż bycie agentem FBI.
Zastanowiła się przez chwilę.
– Mogę sobie ciebie wyobrazić jako nauczycielkę – dodał.
Riley zachichotała.
– Uważasz, że to bezpieczniejsze? – spytała.
– Zależy od tego, gdzie to uczysz – skwitował Blaine. – A co ze szkołą wyższą?
– Hej, to jest niezły pomysł, mamo – dodała April. – Nie musiałabyś cały czas podróżować. I nadal będziesz mogła pomagać ludziom.
Riley nic nie powiedziała, zastanawiając się nad tym. Nauczanie w college’u z pewnością przypominałoby nauczanie w akademii w Quantico. Lubiła to robić. Zawsze dawało jej to okazję, by odzyskać siły. Jednak czy chciałaby zostać nauczycielem w pełnym wymiarze godzin? Czy naprawdę mogłaby spędzać każdy dzień w budynku bez żadnej prawdziwej aktywności?
Widelcem szturchnęła pieczarkę.
Zmieniłabym się w jedną z tamtych, pomyślała.
– A może mogłabyś zostać prywatnym detektywem? – zapytał Blaine.
– Nie wydaje mi się – odparła Riley. – Odkrywanie brudnych tajemnic o rozwodzących się małżeństwach w ogóle do mnie nie przemawia.
– To nie wszystko, co robią prywatni detektywi – zwrócił uwagę Blaine. – A co z oszustami ubezpieczeniowymi? Hej, mam takiego kucharza, który pobiera zasiłek z tytułu inwalidztwa, mówi, że ma chory kręgosłup. Jestem pewien, że on udaje, ale nie mogę tego udowodnić. Możesz zacząć od niego.
Riley roześmiała się. Blaine oczywiście żartował.
– Albo możesz szukać osób zaginionych – zasugerowała Crystal. – Albo zaginionych zwierzaków.
Riley znów się roześmiała.
– Wtedy dopiero poczułabym się, jakbym naprawdę robiła coś dobrego dla świata!
April wyłączyła się z rozmowy. Riley zauważyła, że pisze wiadomości i chichocze. Crystal pochyliła się nad stołem w kierunku Riley.
– April ma nowego chłopaka – wyjaśniła Crystal.
Potem dodała szeptem:
– Nie lubię go.
Riley była zirytowana tym, że jej córka ignorowała wszystkich przy stole.
– Przestań – powiedziała do April. – To jest nieuprzejme.
– Co w tym nieuprzejmego? – spytała April.
– Już o tym rozmawiałyśmy – odrzekła Riley.
April zignorowała ją i napisała kolejną wiadomość.
– Odłóż to – zażądała Riley.
– Za chwilę, mamo.
Riley stłumiła jęk. Już dawno nauczyła się, że “za chwilę” w języku nastolatków oznacza “nigdy”.
Potem zadzwonił jej własny telefon. Była zła na siebie, że nie wyłączyła go przed wyjściem z domu. Spojrzała na telefon i zobaczyła, że była to wiadomość od jej partnera z FBI, Billa. Pomyślała o tym, żeby jej nie przeczytać, ale nie mogła tego zrobić.
Gdy otworzyła wiadomość, podniosła wzrok i zobaczyła, że April uśmiecha się do niej szeroko. Jej córka rozkoszowała się ironią. Kipiąc ze złości w milczeniu, Riley przeczytała wiadomość tekstową Billa.
Meredith ma nową sprawę. Chce jak najszybciej z nami to omówić.
Agent dowodzący Brent Meredith był szefem Riley, a także Billa. Czuła wobec niego ogromną lojalność. Był nie tylko dobrym i uczciwym szefem, ale wiele razy ratował Riley z opresji, gdy miała problemy z biurem. Mimo to Riley była zdecydowana nie pozwolić się wciągnąć, przynajmniej na razie.
Nie mogę teraz nigdzie jechać, odpisała.
Bill odpowiedział: To jest tutaj, w okolicy.
Riley pokręciła głową ze zniechęceniem. Postawienie na swoim nie będzie łatwe.
Odesłała mu wiadomość: Oddzwonię później.
Odpowiedź nie nadeszła i Riley włożyła telefon z powrotem do torby.
– Myślałam, że powiedziałaś, że to niegrzeczne, mamo – powiedziała April cichym, ponurym głosem.
April wciąż pisała wiadomości.
– Ja z moim już skończyłam – oznajmiła, starając się, aby jej głos nie zdradzał jej irytacji.
April zignorowała ją. Własny telefon Riley znów zabrzęczał. Zaklęła cicho. Wiadomość pochodziła od samego Mereditha.
Bądź na spotkaniu BAU jutro o 9:00 rano.
Riley próbowała wymyślić jakiś sposób, by się wykręcić, gdy pojawiła się kolejna wiadomość.
To rozkaz.
Rozdział 2
Gdy Riley spojrzała na dwa obrazy, które pojawiły się na ekranach nad stołem sali konferencyjnej BAU, podupadła na duchu. W pierwszej kolejności pokazano zdjęcie beztroskiej dziewczyny o jasnych oczach i zwycięskim uśmiechu. A następnie – zdjęcie jej zwłok, okropnie wychudzonych i leżących z ramionami wyciągniętymi w dziwnych kierunkach. Ponieważ kazano jej wziąć udział w tym spotkaniu, Riley wiedziała, że musiały być inne ofiary takie jak ta.
Sam Flores, doświadczony technik laboratoryjny w okularach w czarnych oprawkach, obsługiwał wyświetlacz multimedialny dla czwroga innych agentów siedzących przy stole.
– Na tych zdjęciach widzimy Mettę Lunoe, lat siedemnaście – powiedział Flores. – Jej rodzina mieszka w Collierville, New Jersey. Jej rodzice zgłosili jej zaginięcie w marcu – ucieczka z domu.
Wyświetlił na ekranie ogromną mapę Delaware wskazującą lokalizację znacznikiem.
Powiedział:
– Jej ciało znaleziono na polu przed Mowbray, Delaware, szesnastego maja. Miała skręcony kark.
Flores przywołała kolejną parę zdjęć – jedno pokazujące inną żywą młodą dziewczynę, drugie pokazujące tę samą osobę zwiędniętą prawie nie do poznania, z ramionami wyciągniętymi w podobny sposób.