Następna mila drogi, nieurozmaicona widokami, nuży jadącego po piaszczystym i kamienistym gruncie. Nigdzie niemal nie rzuca cienia brzózka, któremi zwykle wysadzone są nasze trakty. Las i parę zarośli, stanowią cały pejzaż, urozmaicony tylko brudnemi i odartemi karczmami, których na dwumilowéj przestrzeni jest ni mniéj ni więcéj jak 19. Ich nazwy to cały dykcjonarz nomenklatur karczemnych: znajdziesz tu Wiszniówkę, Kotłówkę, Malowankę, Słomiankę, Dębówkę; a liczba tych domów gościnności jest wymowném świadectwem i dobrego bytu, i rozwoju sił umysłowych i moralności ludu. Z żalem i wstydem musimy wyznać, że lud, który spotykamy po drodze wlokący się ze swym produktem na targowicę do Wilna, nosi na sobie fizjonomię nędzy i głupoty, która widocznie odbija od rzeźwiejszych i pojętniejszych twarzy, od calszéj i czystszej odzieży włościan jadących ze stron dalszych.
Ale oto mijamy 13 wiorstę i z góry otwiera się przed nami widok uderzającéj piękności. W głębi horyzontu bieleje miasteczko Rukojnie, sinieje las, otwierają się rozłogi pola. Jaki głęboki widok! ile fantazji w tych górach lasami porosłych! ile rozlicznych barw od lazuru do fioletu zużyłby malarz dla oddania rozmaitych tonów téj odległości! ile rozmaitéj gry światła o rozmaitych dnia godzinach, przelewa się w powietrzu!
O niejednéj okolicy naszéj Litwy można wyrzec bolesną prawdę: Bóg wszystko uczynił, aby ją ozdobić człowiek wszystko, aby ją oszpecić.
Spuszczamy się w dół pod 19 z kolei karczmę. Z tego punktu, przebaczcie łaskawi czytelnicy, że wam wskażę ocieniony brzozami dach małego dworku. Jest to Borejkowszczyzna, majętność tychże hr. Tyszkiewiczów, atynencjonalna wioszczyzna, gdzie mi upłynęły trzy lata życia, skąd was nudziłem moim Margierem, Spowiedzią Korsaka, Chatką w lesie, Hrabią na Wątorach, Jankiem Cmentarnikiem, Staremi wrotami i innemi drobnemi utwory, które, nim to pismo dojdzie do rąk twoich, dobry czytelniku, już dawno wyjdą z twojéj pamięci. Tę skromną strzechę zaszczycali przy mnie swoją bytnością: A. E. Odyniec, Mikołaj Malinowski, hr. Eust. Tyszkiewicz, nasz zacny cenzor a znany rosyjski poeta Paweł Kukolnik, Stanisław Moniuszko, Antoni Lesznowski, gitarzysta dworu angielskiego St. Szczepanowski, wiolonczelista Samuel Kossowski, nasi znani malarze Jan Moraczyński i Wincenty Dmochowski, Antoni Pietkiewicz (Pług), Teodor Tryplin i wielu innych ludzi dobrze ci znanych z głośnego imienia i zasług, jakie położyli na niwie literatury lub sztuki. Chlubny takimi gośćmi, gospodarz niegdyś Borejkowszczyzny, przebaczcie proszę, że się pochwalę przed wami; a dawszy na kartach téj książki miejsce osobistym uczuciom, złożę rzewną podziękę moim tutejszym sąsiadom i przyjaciołom, za miłe chwile, jakie mi obecnością swoją niekiedy sprawiali.
Stąd o parę wiorst położone małe miasteczko Rukojnie, stanowi pierwszą stację, którąśmy ujechali od Wilna. Mieścina ta nié ma wiele o sobie do powiedzenia. Należąca dawniéj do kapituły wileńskiéj, dzisiaj jest własnością skarbu monarszego. Posiada murowany kościół, murowany ogromny magazyn zbożowy, stację pocztową, szkołę wiejską, karczmę i 28 domków włościańskich, ocienionych owocowemi drzewami, a w tych domkach 106 dusz rewizyjnych męskich i 125 żeńskich. Dwór tutejszy, o parę wiorst od miasteczka na lewo widniejący, odznacza się swém piękném położeniem nad wodą i starym gustownie urządzonym ogrodem: bo należąc niegdyś do archidiakonii wileńskiéj, Rukojnie miewały proboszczami i były rezydencją bogatych dygnitarzy kościelnych. Kilka imion, jakie tu przytoczymy, należą do osób stanowiących chlubę Kościoła na Litwie.
Tu był plebanem pogrzebiony w dawnym kościele prałat Połubiński, którego podanie nazywa biskupem, czego w téj chwili sprawdzić nie możemy. Po nim około 1814 został plebanem rukojńskim ks. Michał Dłuski archidiakon wileński (urodzony 1784), człek znany z głębokiej nauki i poważnych obyczajów. Za młodu podróżował po Włoszech; w r. 1812 występował niekiedy z artykułami w pismach publicznych. W Dzienniku Wileńskim jest jego wystąpienie przeciw E. Lachnickiego, z powodu obrazów Czechowicza.
Był to znawca i miłośnik sztuki malarskiéj, udzielał rad estetycznych i historycznych sławnemu Smuglewiczowi, a zostawił po sobie liczną i doskonałą galerię obrazów, między któremi było wiele prac polskich artystów, zwłaszcza Czechowicza52.
Po zgonie księdza Dłuskiego, do r. 1825 administrował dobrami archidiakonatu ks. Jan Cywiński mąż chlubnie kościołowi za dni naszych zasłużony, który umarł 1846 biskupem delkoneńskim i administratorem diecezji wileńskiej. Od roku zaś 1825, został proboszczem Rukojń referendarz litewski ks. Paweł Ksawery Brzostowski, o którym pamięć żyje dotąd w podaniach miejscowego ludu.
Urodzony w 1739, potomek bogatego i znakomitego rodu, syn Adama kasztelana połockiego, brat wojewody inflanckiego, Brzostowski już w 14 roku życia otrzymał kanonię wileńską, naturalnie, że jeszcze przed wyświęceniem się na kapłana, które odbył za powrotem z Rzymu i już po otrzymaniu pisarstwa W. Ks. L. w r. 1763. Przechodząc szybko rozmaite godności krajowe i kościelne, nabył w r. 1767 dobra Pawłów o 4 mile od Wilna, nad rzeką Mereczem, gdzie rozwinął prawdziwie obywatelską czynność. Oczynszował włościan, założył dla nich szkołę, ufortyfikował samo miejsce, dał ludowi sądy i ratusz; a iż lubił nieco fanfaronady w tém, co czynił, nadał ustawę swojej gminie w języku polskim, francuskim i włoskim, opisał oraz po polsku dzieło swoich usiłowań w osobnej książeczce pt. Pawłów od r. 1767 do r. 1795, od jednego domowego przyjaciela opisany (Wilno u Zawadzkiego, 1811). Przebaczmy temu niewinnemu samochwalstwu! Obywatele owocześni w Litwie naprawdę potrzebowali wzorów a Pawłów wybornym był wzorem tego, co może i powinien czynić dla ludu zamożny posiadacz ziemi. Mieszkając następnie to w Dreźnie, to w Rzymie, to na koniec w położonéj nieopodal od Rukojń parafii turgielskiéj, Brzostowski został w r. 1825 archidiakonem wileńskim i objął do tego archidiakonatu przywiązaną parafię rukojńską z jéj dobrami. Tu założył szkołę, upiększył majątek wspaniałym ogrodem, zaszczepił w ludu zamiłowanie do ogrodnictwa i gdyby żył dłużéj, uczyniłby to w Rukojniach, co niegdyś w Pawłowie. Dzisiaj tu jego imię i pamięć obywatelskich usiłowań tylko w tradycji ludu pozostały. Kilku we wsi ludzi piśmiennych i ogródki zasadzone gruszami i wiśnią przed każdą chatą, jedyne po Brzostowskim tutaj pamiątki. Nie każdy z dziedziców i plebanów i takie po sobie zostawia! Umarł i pogrzebiony w Rukojniach przy końcu 1827 roku. W wolnych chwilach zajmował się literaturą i w różnych czasach wydał następne pisma: O rolnictwie z Dahameta de Monceau (Wilno 1770), Wiadomość genealogiczna o domu Brzostowskich (1776), toż po francusku (1797), Filozof bez religii, uważany w towarzystwie (Wilno 1786), Kościoły i malowania znaczniejsze w Rzymie itd. (Wilno 1811), Rozmyślania na wsi w Turgielach (tamże tegoż roku)53.
Po Brzostowskim otrzymał probostwo rukojńskie, prałat archidiakon i doktor św. teologii, ks. Wincenty Mikucki zmarły przed niewielu laty. Był to ostatni z grona kapituły proboszcz tutejszy i zarazem posiadacz miasteczka: bo Rukojnie wespół ze wszystkiemi dobrami duchownemi, przeszły do skarbu monarszego.