Schmid Christof - Koszyk kwiatów стр 3.

Шрифт
Фон

Wyszedłszy z Emilią do stancji, w której pozostała Marianna, rzekła hrabina: bieżcie25, moje dzieci, miejcie pieczą, aby te kwiatki do obiadu nie zwiędły, bo chcę je wraz z koszykiem mieć ozdobą stołu, przy którym dziś gości mieć będziemy. Tobie, Emilio, pozostawiam odwdzięczenie się Mariannie za jej przysługę.

Emilia pobiegła z Marianną do swego pokoju i rozkazała garderobiannie26 przynieść wiadomą sukienkę. Jutka, tak się zwała garderobianna, stanęła i rzekła: przecież pani dziś tej sukni nie obleczesz?

Pewnieć że nie! Ale ją Mariannie podaruję.

Te suknię? Czy wie o tym Jaśnie Pani?

Cóż ciebie to obchodzi? Spełnij rozkaz, a ja biorę na siebie odpowiedzialność.

Jutka odwróciła się nagle, ażeby zakryć swe zmartwienie, i wyszła. Oblicze jej pałało złością; z gniewem porywała ubiory ze skrzyni i szemrała: godziłoby się, żebym wszystkie dziś podarła w drobne sztuczki. Ta przebrzydła ogrodowianka! Połowy przychylności mego państwa już mię27 pozbawiła, a teraz mi jeszcze tak piękną sukienkę kradnie, boć zużywane mnie należą. Oczy bym mogła wydrapać tej brzydnej kwiaciarce! Z tym wszystkim utłumiła jak mogła swą złość; wróciwszy oddała pani swej żądaną suknię.

Hrabianka, odebrawszy sukienkę, rzekła do Marianny: lubo odebrałam dziś droższe jak twój upominki, ale żaden z tych nie był mi tak przyjemnym jak twój koszyk. Kwiatki tej sukienki nie są wprawdzie tak piękne jak twoje, przecież sądzę, że dla mej miłości nie pogardzisz nimi. Noś tę sukienkę na moją pamiątkę, i pozdrów ode mnie twojego ojca. Marianna dziękując pocałowała hrabiankę w rękę, i odebrawszy podarunek odeszła.

Jutka, pełna zazdrości i zemsty, które ile możności w sobie tuliła, poczęła przerwane trefienie włosów wykonywać. Tłumienie burzliwych namiętności niemało ją zatrudniało, że nie mogła się obejść, iż tu i owdzie drasnęła panię28.

Z tego powodu odezwała się hrabianka: Czy się ty gniewasz, Jutka?

A to by też było bardzo głupie ode mnie, żebym się miała o to gniewać, że Pani jesteś dobra!

Bardzo rozumnie mówisz, życzę, abyś też tak rozumnie i myślała! Tymczasem Marianna biegła radosna z sukienką do domu. Ojciec, zobaczywszy sukienkę, nie dzielił z córką radości, pokręcił głową i powiedział: wolałbym, żebyś nie była poniosła koszyka do dworu! Podarunek ten jako od naszego państwa pochodzący jest mi wprawdzie miły; ale może zrodzić zazdrość, a co by gorzej było, ciebie nauczyć próżności. Bądźże ostrożną, moja Marychno, żeby przynajmniej na ciebie złego upływu nie wywarła. Wiedz, że skromność i obyczajność daleko więcej zdobi dziewczynę, jak najpiękniejszy i najwyborniejszy ubiór!

Rozdział III. Skradziony pierścionek

Zaledwo Marianna przymierzyła sukienkę i zdążyła onę29 złożyć i schować do skrzyni, wchodzi do izby hrabianka blada, drżąca i rzecze: Przebóg, Marianno, cóżeś ty zrobiła! Zginął pierścień matki z diamentem z izby, w której prócz ciebie nikt obcy nie był. Zwróć go, to się ta rzecz da jeszcze zatrzeć, jenaczej30 gdy się zguba rozgłosi, narobisz sobie i nam wielkich nieprzyjemności.

Przelękła Marianna odrzekła: mój Boże! ja o żadnym pierścionku nie wiem! Anim widziała pierścionka; ani nawet nie ruszyłam się z miejsca, na którym stanęłam, gdyście wyszły do przyległego pokoju.

Marianno! mówiła dalej hrabianka, na twoję własnę31 pomyślność zaklinam cię, oddaj pierścionek! Ty nie wiesz jak drogi jest taki pierścień, oto jest wart około tysiąca talarów. Wiem, iżbyś go nie była wzięła, gdybyś jego cenę wiedziała; sądziłaś pewnie że to taka nikczemna bagatelka. Zwróć go, a darujemy ci dziecinną lekkomyślność!

Marianna zalała się łzami i odrzekła: Za prawdę mówię, iż nie wiem o żadnym pierścionku. Nigdym w życiu nie pozwoliła sobie cudzej rzeczy poruszyć, a miałażbym tak wielką rzecz skraść? O zanadto głęboko wpoił mi mój ojciec szacunek dla cudzej własności, żeby dać się złudzić chciwości!

W tym wszedł ojciec do izby, bo pracując w sadzie, widział hrabiankę spiesznie do chaty biegnącą; a wyrozumiawszy, o co rzecz idzie, zawołał żalem trapiony: Mój Boże! Dziecko! taki pierścień skraść, jest to zasłużyć na śmierć! A to jeszcze najmniejsza; wspomnij no na przykazanie Boże, mówiące: nie kradnij! Za taki występek stajemy się odpowiedzialnymi nie tylko ludziom, ale i Bogu, daleko wyższemu Panu, Sędzi, przed którego wiadomością nic się utaić nie może, bo jest świadkiem czynów i nawet myśli naszych; przed którym nie popłaca żadna czcza wymówka, ani kłamstwo! Jeżeliś o tym bożym przykazaniu zapomniała, jeżeliś nie wspomniała na moje napomnienia, a zaślepiona blaskiem złota i drogiego kamienia, pozwoliłaś chciwości wziąć górę nad sobą i zgrzeszyłaś; to przynajmniej nie trwaj w grzechu, nie przecz, przyznaj się i oddaj pierścień!

Ach ojcze! wierz mi, że pierścienia nawet nie widziałam! Gdybym taki pierścień na ulicy znalazła, doprawdy nie miałabym żadnej spokojności, dopokąd bym go nie złożyła w ręce właściciela; a miałażbym takowy ukraść?

Córko! oto hrabianka Emilia, która jak Anioł stróż przyszła tu, aby cię oswobodzić z nieszczęścia i odwrócić od ciebie hańbę i karę, która cię dopiero co tak hojnie obdarzyła, nie zasługuje na to, żebyś ją okłamywała i na twoje własne nieszczęście oszukiwała! Masz pierścień; to się przyznaj: a hrabianka przez swoje pośrednictwo u rodziców ocali cię od haniebnych skutków kradzieży! Marianna! bądź rzetelną; nie kłam!

Ojcze! wszakże ci to wiadoma32, iż w życiu moim nic takiego, co by najmniej warte było, nie skradłam! Wszakże nawet jednego jabłuszka z cudzego drzewa, garstki trawy z cudzej roli, a cóż dopiero miałabym tak wielki skraść klejnot? Wierzże mi ojcze! Wszakże w życiu moim okłamać cię nie odważyłam się!

Marianno! spojrzyj na moją zsiwiałą głowę! Nie przyczyniaj się do tego, iżbym zgryzotą znękany życie moje nędznie kończył! Oszczędź mi żalu i zgryzoty! Wyznaj wobec Boga, który złodzieja karać będzie, czy masz pierścień? Na miłość duszy twej i jej zbawienia zaklinam cię, powiedz prawdę!

Marianna wzniosła oczy ku niebu, złożyła ręce i rzekła: Bóg wie że nie mam pierścienia! Jak chcę być zbawioną, tak pewno nie wzięłam pierścienia!

Po takim zarzeczeniu wierzę ci! Wierzę żebyś wobec Bogi, u przytomności hrabianki, starego ojca twego nie okłamała. Że jesteś niewinną, jak się przekonywam, więc ta okoliczność zaspokoja mię; zaspokój się i ty, a nie obawiaj się niczego. Jedno tylko i to istotne złe jest na świecie, a tym jest grzech. Więzienie, haniebna śmierć, są niczym względem tamtego. Niech więc przyjdzie na nas, co chce, niech nas wszyscy opuszczą, niech przeciw nam wszyscy powstaną, przecież przy czystości sumienia Bóg nas nie opuści, i będzie niewinnych przyjacielem. Jego potężna opieka wykryje z czasem naszą niewinność, prędzej czy później, tu albo na sądzie bożym!

Hrabianka, tuląc swe rozczulenie, odezwała się: moi mili ludzie, gdy was tak mówiących słyszę, muszę w prawdzie wierzyć, że pierścionka nie macie; wszakże wziąwszy z drugiej strony na uwagę okoliczności towarzyszące zgubie, nie inaczej się zdaje, jak że go mieć musicie! Matka moja przypomina sobie z pewnością, że przed przyjściem moim z Marianną do jej pokoju pierścień leżał na stoliku, wie nawet dokładnie oznaczyć miejsce, na którym go w ten moment widziała. Żywa dusza prócz nas nie była w tym pokoju; Marianna sobie przypomni, że przy tym stoliczku nie byłam nawet. Gdyśmy z matką poszły do drugiego pokoju, sama Marianna została tam, gdzie leżał pierścień, przed naszym przyjściem i potem aż do spostrzeżenia zguby, nikt tam nie był. Skorośmy się oddaliły, zamknęła matka na zamek drzwi pierwszego, a udała się do drugiego pokoju, aby się tam ubrać. Gdy ubrawszy się wróciła, i chciała wsadzić sygnet na palec; już go nie znalazła. Przerzuciła wszystko w pokoju, nie pozwoliła nikomu, nawet mnie, wejść do niego, aż przetrząsnęła wszystko szukając; to przecież było bezskutecznie. Powiedzcież teraz sami, któż ten pierścień mógł wziąć?

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3