Godziny pracy Swietłany zmieniały się każdego dnia, przy czym dziewczyna bardzo nie lubiła zaczynać pracy na późniejszą zmianę, bo kończyła dopiero o dwudziestej pierwszej. Gdy docierała do domu, było już bardzo późno. Miała wtedy nieprzyjemne wrażenie, że nie ma na nic czasu w ciągu dnia, a praca to całe jej życie.
Bardzo lubiła oglądać torebki. Gdy tylko nadarzała się okazja, zakładała wybrany model na ramię i wyobrażała sobie, że torba jest jej własnością. Zwykle takie chwile rozmarzenia trwały bardzo krótko zawsze właśnie wtedy ktoś miał do niej pytanie albo klientka zainteresowana była modelem wypróbowywanym przez Swietłanę.
Torebki marek takich jak Cartier, Ralph Lauren czy Dolce&Gabbana kosztowały znacznie powyżej tysiąca euro, a ceny innych marek sięgały nawet dwóch tysięcy. Swietłana podziwiała wielokrotnie różne modele: od pojemnych toreb na ramię, po maleńkie kopertówki. Jako sprzedawczyni miała prawo do dwudziestoprocentowej zniżki, co tydzień dokonywała jakiegoś zakupu, z korzyścią dla swojego pracodawcy, chociaż wydawane przez nią kwoty nie przekraczały pięćdziesięciu euro, i to już po odliczeniu rabatu. Gdyby jej zarobki były jednak wyższe, Swietłana bez wahania zainwestowałaby w jakiś luksusowy okaz ze swojego butiku. Na swój sposób dziewczyna była ofiarą mody, godną reprezentantką społeczeństwa konsumpcyjnego. Bez torebki na ramieniu Swietłana czułaby się naga i pozbawiona częściowo swojej kobiecości.
Para nie spotykała się przez cały tydzień oboje byli zajęci pracą, ale sobotni wieczór postanowili spędzić razem u Francka.
Mężczyzna odczytał właśnie SMS-a od Swietłany, która zgubiła się w jego dzielnicy. Wiedziała, że jest w pobliżu, ale nie zapamiętała drogi i nie mogła do niego trafić. Franck natychmiast do niej zadzwonił i poprosił, by poczekała na stacji metra, to przyjdzie po nią. Gdy dotarł na miejsce, nie mógł jej jednak zlokalizować. Poprosił, by opisała okolicę, a wtedy zorientował się, że Swietłana wysiadła o jedną stację za wcześnie. To tłumaczyło, dlaczego nie mogła znaleźć drogi. Ruszył, aby ją przyprowadzić to zaledwie dziesięć minut na piechotę. Gdy dotarł na miejsce, spod tablicy z planem Paryża powitał go widok kobiecych nóg zwieńczonych króciutką spódniczką. Domyślił się natychmiast, że to ona. Podszedł i uścisnął ją niespodziewanie, na co Swietłana wzdrygnęła się i wydała głośny okrzyk raczej zaskoczona niż przestraszona. Odwróciła się, a Franck powitał ją uśmiechem. Wymienili długi pocałunek, nie troszcząc się o mijających ich przechodniów.
Gdy tylko dotarli do mieszkania Francka łapczywie rzucili się na siebie. Kolacja może zaczekać najpierw musieli zaspokoić apetyt o bardziej zmysłowym charakterze. Gdy osiągnęli już spełnienie, Swietłana spytała, czy może ją poczęstować lodami. Latem Franck jadał czasem Magnum dla ochłody, dlatego miał ich w zamrażalniku całe duże pudełko. Swietłana była usatysfakcjonowana i zażyczyła sobie nawet, aby podać jej dodatkową sztukę. Wspólne igraszki wywołały u niej głód. Przed pójściem spać wzięli wspólny prysznic, wymieniając pieszczoty, pocałunki i mydląc nawzajem swoje ciała. Swietłana nie zabrała ze sobą nic do przebrania na noc tak się spieszyła, żeby już być z Franckiem, że umknął jej ten detal. Poprosiła, by pożyczył jej swój T-shirt. Franck wybrał koszulkę uszytą z mikrofibry lekkiego i mięciutkiego materiału, którą uznał za najbardziej komfortową dla swojej wybranki. Swietłanie spodobał się pożyczony ciuch, stwierdziła, że jest niezwykle przyjemny w dotyku.
Gdy leżeli już w łóżku pogrążeni w półcieniu, Swietłana oparła głowę na piersi Francka i zaczęła go wypytywać o szczegóły z jego życia. Nagle zainteresowała się, czy Franck ma dziecko. To niespodziewane pytanie zaskoczyło go nic nie wskazywało wcześniej na to, by Swietłana miała zapytać o tak osobistą sprawę. Uznał to za wścibstwo i zaczął się zastanawiać, czy dziewczyna przeglądała jego dokumenty, kiedy zostawił ją samą w mieszkaniu wychodząc rano do pracy po ich pierwszej wspólnie spędzonej nocy. Dlaczego zadała właśnie takie pytanie? Czy naturalne jest, żeby na tak wczesnym etapie znajomości wypytywać o tak osobiste sprawy? A może Swietłana szukała informacji na jego temat, żeby lepiej go poznać. To zachowanie nie przypadło mu do gustu, świadcząc albo o niezdrowej ciekawości, albo o nadmiernej podejrzliwości takiej inwigilacji nie mógł potraktować inaczej niż jako niedopuszczalnej ingerencji w jego prywatność. W każdym razie, nie chciał jej okłamywać. Zamierzał jej zresztą powiedzieć o tym, że ma syna był to przecież istotny element jego życia.
Tak, mam dziecko odpowiedział.
Wolałby, aby ta rozmowa odbyła się na późniejszym etapie ich znajomości, kiedy miałby już pewność, że wzajemne stosunki rozwijają się w pożądany sposób. Miał świadomość, że zakochani biorą wszystko za dobry znak, dopiero z czasem okazuje się, że nie jest tak różowo, jak się wydawało na początku. Chyba każdy mężczyzna doświadczył tego, gdy ta, którą w miłosnym zauroczeniu miał za płomienną Afrodytę, okazywała się wojowniczą Amazonką. Z drugiej jednak strony może i dobrze, że padło to istotne pytanie. Przynajmniej teraz sytuacja się wyjaśniła. Spytał ją, czy stanowi to dla niej jakiś problem. Odparła, że nie na razie jej to nie przeszkadza. Co miała na myśli mówiąc na razie? Użyte sformułowanie zaintrygowało Francka, chociaż jej reakcja była pozytywna. Przynajmniej nie okazała braku dojrzałości ani tego, że nie jest gotowa na konfrontację z poważnymi kwestiami. Czyli nie jest kimś, dla kogo liczy się tylko wolność i zabawa, a kto unika jakiegokolwiek zaangażowania. Był zdziwiony, że mimo młodego wieku, Swietłana zareagowała całkiem pozytywnie. Jej reakcja różniła się diametralnie od tego, jak zachowała się jego była. Franck mógł na tej podstawie wywnioskować, że jej zamiary były całkiem szczere. Ta sytuacja pokazała Franckowi, jakie uczucia Swietłana żywi wobec niego. Rozczarowanie oznaczało wyraźną chęć zaangażowania się w ten związek.
Franck wyjaśnił pokrótce, w jaki sposób został ojcem, chociaż nigdy tego nie planował. Swietłana nie wszystko zrozumiała, dlatego na pocieszenie chciała zobaczyć zdjęcia. Zaznaczył, że nie ma ich zbyt wiele, gdyż nie spędza zbyt wiele czasu ze swoim synem ze względu na napięte stosunki z matką chłopca. Nie pozostało między nimi nic z dawnej sielanki, a wręcz przeciwnie jakby otworzyły się między nimi wrota piekieł. Początkowa beztroska wspólnych dni zamieniła się w pole bezlitosnej walki.
Franck wyjął album ze zdjęciami, na którym chłopczyk został uwieczniony od dnia narodzin, do czasu gdy miał około półtora roku był jeszcze bardzo mały. Wydawało się, że Swietłana z sympatią przygląda się dziecku. Zwróciła jednak uwagę na jego kolor skóry.
Dlaczego on jest taki czarny? zapytała.
Franck zamarł. Przypadkowe użycie obraźliwego określenia było dla niego jak nagły cios obuchem. Jak mogła tak powiedzieć? Odparł po prostu, że na pewno mniej niż jego matka. To przecież nic takiego i nie warto na to zwracać uwagi. Swietłana przeprosiła, widząc jego zdenerwowanie i dalej przeglądała zdjęcia. Przewracała kartki albumu, a Franck bacznie ją obserwował. Zauważył, że od czasu do czasu mruży prawe oko, jakby chciała lepiej zobaczyć szczegóły każdej fotografii. Francka zaciekawiło, czy ma problemy z wzrokiem. Swietłana potwierdziła, że cierpi na ametropię w prawym oku, ale nie chce nosić okularów. Ogólnie widzi bardzo dobrze. Chociaż jest krótkowidzem, z lewym okiem nie ma żadnych problemów, dlatego sama poradziła sobie z tym problemem okulistycznym. O ile jej wzrok nie pogorszy się, takie rozwiązanie było jej na rękę.