âTak, babcia wyraźnie zaznaczyÅa, że nie chce żadnych nieproszonych goÅci.â potwierdziÅ Tristan. âPo prostu zamknij jÄ dobrze i przychodź na górÄ â bÄdzie zabawa. JeÅli ktoÅ bÄdzie musiaÅ wyjechaÄ⦠cóż, ktoÅ ich odeskortuje na dóÅâ
âDobry planâ wymruczaÅ Ray.
RozÅÄ czyÅ siÄ i zamknÄ Å ciÄżkie, żelazne wrota. ZatrzaskujÄ c trzy grube kÅódki, spojrzaÅ na wysoki, ostro zakoÅczony pÅot. KÄ tem oka dostrzegÅ wieÅ¼Ä telefonicznÄ i skierowaÅ siÄ w jej kierunku. ByÅa to jedyna wieża telefoniczna w promieniu okoÅo piÄÄdziesiÄciu mil â miaÅ dziwne wrażenie, że już niedÅugo bÄdzie zupeÅnie bezużyteczna.
*****
Angel wyszÅa na zewnÄ trz przez drzwi tarasowe. PotrzebowaÅa chwili, by ochÅonÄ Ä po szoku, jakim byÅo zobaczenie babci, która wyglÄ daÅa tak krucho na wózku inwalidzkim. Za każdym razem, gdy podnosiÅa kwestiÄ jej zdrowia, Izabela odchodziÅa od tematu pytajÄ c jÄ o coÅ innego.
Po krótkiej wizycie babcia stwierdziÅa, że jest zmÄczona i musi siÄ poÅożyÄ na resztÄ dni, ale zmusiÅa Angel do zÅożenia obietnicy, że odwiedzi jÄ ponownie rano. ZmartwiÅo jÄ to, że babcia kÅadzie siÄ spaÄ tak wczeÅnie â zastanawiaÅa siÄ, jak poważnie jest chora. Babcia byÅa w Åwietnej kondycji gdy opuszczaÅa Azyl i wyjeżdżaÅa do Kalifornii. Można byÅo nawet powiedzieÄ, że wglÄ daÅa kwitnÄ co po Åmierci dziadka.
Angel zacisnÄÅa a usta na myÅl o starym czÅowieku, którego zawsze uważaÅa za potwora. W caÅym swoim życiu nigdy nikogo nie nienawidziÅa, ale kilka godzin przed tym jak spadÅ ze schodów, przyÅapaÅ jÄ i Huntera jak wracali ze wspólnej, solowej wycieczki nad staw.
Dzidek wrzeszczaÅ na niÄ , że jest już zbyt duża na zabawy z indiaÅskÄ hoÅotÄ z rezerwatu. KazaÅ Hunterowi siÄ wynosiÄ z góry i zatrzasnÄ Å za nim drzwi. BolaÅo jÄ serce, gdy patrzyÅa jak odchodzi. Kiedy próbowaÅa siÄ za nim wstawiÄ, dziadek uderzyÅ ja tak mocno, że upadÅa.
Angel krzyknÄÅa z bólu, ale nie powiedziaÅa nic wiÄcej â wiedziaÅa, że dziadek prawdopodobnie miaÅ racjÄ. Nic niw wiedziaÅ o tym, że ona i Hunter robili rzeczy, których nie powinni byli robiÄ⦠caÅowali siÄ, dotykali, eksperymentowali. Gdyby o tym wiedziaÅ, uderzyÅby jÄ wiÄcej niż raz.
âWidzisz, mówiÅem ci, że to nie rzeźba anioÅa â to naprawdÄ Angelâ â ktoÅ zaÅmiaÅ siÄ z tyÅu i od razu przepÅoszyÅ jej melancholiÄ. OdwróciÅa siÄ i uÅmiechnÄÅa widzÄ c jednojajowych bliźniaków Wuja Roberta â Devina i Damiena.
âO mój Boże, ale wyroÅliÅcie!â uÅmiechaÅa siÄ, gdy każdy z nich po kolei ÅciskaÅ jÄ i okrÄcaÅ w kóÅko. Byli w tym samym wieku co Tristan, ale jakimÅ sposobem przeroÅli go przez ostatnie dwa lata. Mieli co najmniej metr dziewiÄÄdziesiÄ t wzrostu i wyglÄ dali jak bramkarze przed klubem. Obaj mieli ubrane czarne, obcisÅe koszulki z logo Azylu z przodu.
PoÅożyÅa dÅonie na ich ramionach, obserwujÄ c dumÄ w ich szarych oczach. âWydaje mi siÄ, że to mówi mi wszystko o tym, co robiliÅcie tutajâ zachichotaÅa. âTrzymaliÅcie siÄ z daleka od kÅopotów? Czy powodowaliÅcie je?â
âKto? My?â Devin rozeÅmiaÅ siÄ, odstawiajÄ c jÄ na ziemiÄ, przy okazji gÅaszczÄ c ja po udzie i biodrze.
âPowinnaÅ nas lepiej znaÄâ Damien przewróciÅ oczami w kierunku brata, zÅapaÅ Angel w pasie i przyciÄ gnÄ Å do siebie, uwalniajÄ c z objÄÄ Devina. To byÅa gra, w którÄ bliźniacy grali od lat â zawsze chcieli by lepi od siebie, gdy jakaÅ Åadna dziewczyna byÅa w pobliżu.
âNa szczÄÅcie dla was, chÅopcy, zna wasâ Hunter spojrzaÅ na bliźniaków i uÅmiechnÄ Å siÄ, gdy Angel odwróciÅa siÄ usÅyszawszy jego gÅos.
Angel lekko otworzyÅa usta gdy tylko spojrzaÅa na Huntera â widziaÅa go po raz pierwszy od dwóch lat. Nagle różnorodne wspomnienia przeleciaÅy jej przed oczami, sprawiajÄ c, że zmiÄkÅy jej kolana, a puls przyspieszyÅ. Emaile i telefony nic nie znaczyÅy w porównaniu z ujrzeniem go w rzeczywistoÅci.
Jego wÅosy byÅy dÅuższe niż zapamiÄtaÅa â atramentowa ciemnoÅÄ siÄgaÅa mu do poÅowy pleców. WyglÄ daÅ jak jeden z tych mÄżczyzn z okÅadek historycznych romansów, na których Indianin i biaÅa dziewczyna przedstawieni sÄ w gorÄ cym uÅcisku.
RumieniÄ c siÄ na myÅl o tym obrazku, wyplÄ taÅa siÄ z objÄÄ kuzynów i podeszÅa do niego. âJesteÅ wyższyâ â wyszeptaÅa, gdy spojrzaÅa w górÄ na niego. Hunter byÅ jedynÄ osobÄ , która wiedziaÅa o niej wiÄcej niż jej brat.
âNie, to tylko ty jesteÅ niższaâ Hunter droczyÅ siÄ z niÄ . WziÄ Å jÄ w ramiona i podniósÅ. âNo chyba, że zrobiÄ takâ. Dla niego zawsze byÅa lekka jak piórko. MruknÄ Å wewnÄtrznie gdy nachyliÅa siÄ w jego kierunku i zakoÅczyÅa tÄ dziecinnÄ zabawÄ mocnym uÅciskiem. WdychaÅ jej zapach i przypominaÅ sobie wszystkie powody dlaczego czekaÅ na niÄ , aż wróci.
WiedzÄ c, że sÄ obserwowani, Hunter szybko postawiÅ jÄ na ziemi. SpojrzaÅ ponad niÄ na bliźniaków i powiedziaÅ âImpreza na basenie zaraz siÄ zacznie, ktoÅ już tam o was pytaÅâ.
âStacey!â bliźniacy przybili sobie piÄ tkÄ. âDo zobaczenia później!â Wystartowali szybko, jakby brali udziaÅ w wyÅcigu, w którym wygrywa ten, kto pierwszy dotrze do dziewczyny.
âWiÄc nareszcie nauczyli siÄ dzieliÄ?â zapytaÅa Angel z poważnÄ minÄ , obserwujÄ c jak bliźniacy odchodzÄ i lekko zachichotaÅa z wÅasnego żartu.
âMyÅlÄ, że po prostu lubiÄ wspóÅzawodnictwoâ zakpiÅ Hunter. âTa dziewczyna, Stacey, ciÄ gle tu siÄ krÄci tylko po to, żeby o niÄ walczyli⦠Jak dotÄ d, żaden z nich jeszcze nie wygraÅ.â
UÅmiechnÄÅa siÄ miÄkko, odwracajÄ c siÄ do Huntera. ZauważyÅa pasmo hebanowych wÅosów, które opadÅo mu na twarz, kiedy jÄ podniósÅ. Delikatnie przesunÄÅa mu je za ucho. âNareszcie czujÄ, że mogÄ oddychaÄâ.
âCo ciÄ powstrzymywaÅo?â gÅos Huntera byÅ tak samo miÄkki, jak jej. WiedziaÅ o czym mówiÅa, bo też to czuÅ. CzuÅ to tak mocno, że oczy aż go piekÅy.
SpojrzaÅ na jej bÅyszczÄ ce usta i poczuÅ, że zbliża siÄ do niej⦠chciaÅ jÄ pocaÅowaÄ, jak to robiÅ zanim wyjechaÅa. To on nauczyÅ jÄ caÅowania, chociaż wiedziaÅ, że ona nigdy nie braÅa tych pocaÅónków tak poważnie, jak on. Dla niej to byÅy tylko dzieciÄce eksperymenty⦠Dla niego â wiÄzy, które ÅÄ czÄ .
âNikt nie powinien byÄ oddzielany od swojego najlepszego przyjaciela⦠to boli.â Angel westchnÄÅa znowu go przytuliÅa.