SpojrzaÅ do góry na potÄżnÄ posiadÅoÅÄ zwanÄ Azylem. WiedziaÅ, że ludzie w niej mieszkajÄ cy, uważajÄ cy siÄ za jej rodzinÄ, mieli zamiar rozpoczÄ Ä nowÄ grÄ⦠grÄ zbyt niebezpiecznÄ , by maÅa dziewczynka graÅa w niÄ sama.
Ray wyciÄ gnÄ Å piersiówkÄ, którÄ daÅ mu Hunter, i pociÄ gnÄ Å maÅy Åyk próbujÄ c oczyÅciÄ swój umysÅ. BÄdzie musiaÅ dobrze siÄ skoncentrowaÄ jeżeli ma ochroniÄ Angel.
*****
Tristan zaczekaÅ, aż wszyscy wysiÄ dÄ z helikoptera. NachyliÅ siÄ do pilota, by ten zwróciÅ na niego uwagÄ. âPamiÄtasz, co powiedziaÅa Izabela Hartâ â już siÄ nie uÅmiechaÅ, a jego zielone oczy zwÄziÅy siÄ ostrzegawczo. âJedź, zrób sobie wakacje i nie martw siÄ o nas. Nie bÄdziemy ciÄ potrzebowaÄ w tym tygodniu. Zrozumiano?â
Angel uÅmiechnÄÅa siÄ szczÄÅliwa gdy Tristan doÅÄ czyÅ do niej â razem odbiegli od wiatru powodowanego przez helikopter. CzuÅa siÄ zdecydowanie lepiej widzÄ c odlatujÄ cÄ maszynÄ i cichnÄ cy dźwiÄk jej silnika.
âNareszcie koniec z tym tornademâ â Angel przeÅmiewczo mu zasalutowaÅa. Gdyby wiedziaÅa, że nikt nie bÄdzie siÄ z niej ÅmiaÄ, poÅożyÅaby swoje dÅonie na ziemi i podziÄkowaÅa za szczÄÅliwy powrót.
Ashton przeczesaÅ jej jedwabiste blond wÅosy palcami â kochaÅ ich dotyk. âJesteÅ po prostu zÅa bo zepsuÅ ci fryzurÄâ â uÅmiechnÄ Å siÄ, w duchu zastanawiajÄ c siÄ jak to siÄ staÅo, że jego palce nie trafiÅy nawet na jeden kosmyk splÄ tanych wÅosów. ByÅa najbardziej perfekcyjnÄ osobÄ , jakÄ znaÅ, i kiedy powiedziaÅa mu, że wyjeżdża w odwiedziny do domu, byÅ na tyle mÄ dry, by nie chcieÄ jej straciÄ z oczu.
Ashton zauważyÅ, że jej ojciec i Felicja już weszli do budynku, objÄ Å jÄ wiÄc ramieniem kiedy podchodzili w górÄ do oÅrodka.
âNo wiÄc, mój maÅy Czerwony Kapturku, idziemy najpierw do babci?â zapytaÅ, starajÄ c siÄ nie czuÄ przytÅoczonym rozmiarem dworu. SÅyszaÅ, jak jej ojciec siÄ nim chwaliÅ, ale teraz, kiedy byÅ na miejscu, zrozumiaÅ, że byÅo to niedopowiedzenie.
Tristan mrugnÄ Å do Angel zanim im przerwaÅ. âMyÅlÄ, że to czas na pokazanie Ashtonowi jego pokoju â niech siÄ rozgoÅci, nie sÄ dzisz? Nie trzeba za bardzo kusiÄ dużego, zÅego wilka. Babcia już miaÅa jeden atak serca⦠MyÅlÄ, że przedstawienie jej twojego chÅopaka zaraz po przyjeździe może doprowadziÄ jÄ do ostatecznoÅci.â
UÅmiech zniknÄ Å z twarzy Angel na wzmiankÄ o ataku serca jej babci. ChciaÅa polecieÄ do domu zaraz po tym, jak Tristan zadzwoniÅ i powiedziaÅ jej o tym, ale ojciec zdecydowaÅ, że spÄdzÄ z niÄ caÅy tydzieÅ i ÅwiÄto 4-tego lipca, wiÄc zaczekaÅa. Tristan powiedziaÅ, że w ostatniej chwili znalazÅ jÄ Hunter i prawdopodobnie uratowaÅ jej życie.
Jej wÅasne serce zabiÅo przez sekundÄ mocniej, gdy wyobraziÅa sobie Huntera⦠Hunter Rawlins. Zawsze uważaÅa go za swojego najlepszego przyjaciela, ale kiedy przeprowadziÅa siÄ do L.A. zdaÅa sobie powoli sprawÄ z tego, że byÅ kimÅ wiÄcej⦠dużo wiÄcej. TÄskniÅa za Hunterem tak samo mocno, jak za wÅasnym bratem.
âOj, przestaÅâ â Tristan prawie burknÄ Å, gdy objÄ Å jÄ ramieniem i delikatnie przytuliÅ. âNie to miaÅem na myÅliâ. OdsunÄ Å siÄ trochÄ, wziÄ Å w dÅonie jej twarz i przesunÄ Å tak, by popatrzyÅa na niego. âObiecaÅaÅ mi, że w tym tygodniu bÄdziesz siÄ tylko uÅmiechaÄâ przypomniaÅ jej bacznie jÄ obserwujÄ c.
âWiemâ â Angel uÅmiechnÄÅa siÄ lekko, ale to nie byÅo to samo. âWszystko bÄdzie w porzÄ dku, jak tylko sama sprawdzÄ, czy z babciÄ wszystko dobrze. Weź Asha i bawcie siÄ dobrze. DogoniÄ was później.
WspiÄÅa siÄ na palce i pocaÅowaÅa Asha w policzek, po czym skrÄciÅa i podÄ Å¼yÅa do bocznego wejÅcia â wiedziaÅa, że babcia bÄdzie w tej czÄÅci budynku.
Ashton obserwowaÅ Angel, gdy odchodziÅa. Nie podobaÅo mu siÄ to, że zostali rozdzieleni wÅaÅciwie w tej samej minucie, co stanÄli na górze. Gdy przebywaÅa w L.A. jej tata nigdy jej do niczego nie potrzebowaÅ, wiÄc miaÅa czas tylko dla niego. Nigdy nie lubiÅ siÄ dzieliÄ.
. *****
Hunter otrzÄ snÄ Å siÄ i odszedÅ od drzwi, o które siÄ opieraÅ. Patrzenie jak Angel daje swojemu chÅopakowi nawet tak niewinnego buziaka zostawiÅo gorzki posmak w jego ustach i wielkÄ ochotÄ na uderzenie czegoÅâ¦najlepiej Ashtona Foxa. PotrzebowaÅ caÅej swojej samokontroli, aby powstrzymaÄ siÄ od podÄ Å¼enia za niÄ , gdy odchodziÅa od pozostaÅych.
PotrafiÅ rozpoznaÄ moment, w którym Tristan zauważyÅ, że tam stoi, ponieważ przyspieszyÅ krok.
On i Tristan byli przyjacióÅmi od kiedy pamiÄtaÅ, ale przez ostatnie kilka lat oboje poznali też swoje ciemne strony⦠a wszystko dlatego, że Angel od nich odeszÅa. PatrzyÅ, jak podchodzili z Tristanem i sprawdziÅ swój wyraz twarzy.
UÅmiechnÄ Å siÄ szeroko i odwróciÅ w ich kierunku. âCieszÄ siÄ, że przetrwaÅeÅ helikopterâ Hunter droczyÅ siÄ z Tristanem, kÅadÄ c przyjacielsko dÅoÅ na jego ramieniu i kiwajÄ c gÅowÄ w kierunku drugiego chÅopaka.
âTak, pewnego dnia sprawiÄ sobie bazookÄ i zestrzelÄ goâ Tristan wzruszyÅ ramionami gdy Hunter siÄ rozÅmiaÅ. ZmieniajÄ c temat powiedziaÅ âPrzynajmniej to już wszyscy, których oczekujemy w tym tygodniu. Ostatni goÅcie wyjechali godzinÄ temu, wiÄc teraz pozostali jedynie przyjaciele i rodzina. Chyba nigdy to miejsce nie byÅo tak puste, ale bardzo mi siÄ to podoba.
ObserwujÄ c bacznie reakcjÄ Huntera, Tristan odsunÄ Å siÄ trochÄ, aby ich sobie przedstawiÄ. âHunter Rawlinsâ¦poznaj Ashtona Foxa.â
Ashton wyciÄ gnÄ Å rÄkÄ i doÅÄ mocno uÅcisnÄ Å dÅoÅ Huntera. OczekiwaÅ, że Hunter zacieÅni ucisk w odpowiedzi i byÅ zaskoczony, gdy ten tego nie zrobiÅ. Indianin przyjaźnie uÅcisnÄ Å jego dÅoÅ, co pasowaÅo do jego uÅmiechu.
NaprawdÄ martwiÅ siÄ poznaniem tego mÅodego Apacza, o którym tyle sÅyszaÅ od Angel. SÅuchajÄ c jej opowieÅci o Hunterze i Rayu⦠można by pomyÅleÄ, że mogli oni chodziÄ po wodzie i potrafili robiÄ te wszystkie rzeczy, które Indianie zawsze robili na filmach.
âWitamy w Azyluâ â Hunter powtórzyÅ to, co powiedziaÅby do każdego innego goÅcia. âGotowy na ÅwietnÄ zabawÄ w tym tygodniu?â Te sÅowa brzmiaÅy jak obosieczny miecz dla niego, ale drugi mÄżczyzna najwidoczniej nie zdawaÅ sobie z tego sprawy.
âCzemu nie?â Ashton uÅmiechnÄ Å siÄ, zadowolony, że nie musi jeszcze uwalniaÄ swojego testosteronu. âAle najpierw potrzebujÄ prysznica i chwili na odpoczynek po locie. ByliÅmy w powietrzu prze prawie dziesiÄÄ godzin bez przerwyâ¦â