Tokarczuk Olga - Prawiek i inne czasy стр 41.

Шрифт
Фон

– W dzisiejszych czasach dobrze jest mieć takie znajomości.

Ci właśnie znajomi ojca zasmakowali w polowaniach i przyjeżdżali z wielkiego lasu obwieszeni zającami albo bażantami. Kładli to wszystko w przedpokoju na stole, i zanim jeszcze siedli do stołu, wychylali po pół szklanki wódki. Dom pachniał bigosem.

Adelka wiedziała, że takiego wieczoru będzie musiała grać. Pilnowała też, żeby był pod ręką Antek ze swoim akordeonem. Niczego tak się nie bala jak ojca, kiedy się złościł.

Gdy nadszedł czas, matka kazała im wziąć instrumenty i iść do pokoju. Mężczyźni zapalali papierosy i zapadała cisza. Adelka podawała ton i zaczynali z Antkiem grać. PrzySopkach MandżuriiPaweł brał swoje skrzypce i dołączał do duetu. Misia stała w drzwiach i patrzyła na nich z dumą.

– Temu najmłodszemu kupię kontrabas – mówił Paweł. Witek chował się za matkę, kiedy na niego patrzono.

Przez cały czas gry Adelka myślała o martwych zwierzętach na stole w przedpokoju.

Wszystkie miały otwarte oczy. Oczy ptaków wyglądały jak szklane kamienie z pierścionków, ale oczy zajęcy były jakieś straszne. Adelce wydawało się, że śledzą każdy jej ruch. Ptaki leżały powiązane w pęczki za nogi, jak rzodkiewki. Zające pojedynczo. Szukała w ich sierści i piórach ran od kul, ale tylko czasami udawało się jej znaleźć skrzepnięte okrągłe strupy. Martwym zającom krew skapywała z nosa na podłogę. Miaty pyszczki podobne do kotów. Adelka poprawiała im głowy, tak żeby znalazły się na stole.

Kiedyś wśród ustrzelonych bażantów dojrzała jakiegoś innego ptaka. Był mniejszy i miał piękne niebieskie piórka. Ten kolor ją zachwycił. Adelka zapragnęła je mieć. Nie wiedziała jeszcze, co z nimi zrobi, ale wiedziała, że chce je mieć. Ostrożnie wyrywała pióra, jedno po drugim, aż miała w dłoni niebieski pierzasty bukiet. Przewiązała go białą wstążką do włosów i chciała pokazać matce. W kuchni weszła prosto na ojca.

– Co to jest? Coś ty zrobiła? Czy wiesz, co zrobiłaś?!

Adelka cofnęła się pod kredens.

– Oskubałaś sójkę pana Widyny! A on ją sobie specjalnie ustrzelił.

Misia stanęła przy Pawle, a w drzwiach pojawiły się ciekawe głowy gości.

Ojciec chwycił Adelkę żelaznym chwytem za ramię i poprowadził do pokoju. Popchnął ją ze złością, tak że stanęła przed rozmawiającym z kimś Widyną.

– Co jest? – zapytał ten nieprzytomnie. Miał mętny wzrok.

– Oskubała twoją sójkę! – krzyknął Paweł. Adelka wyciągnęła przed siebie bukiet z piór.

Ręce jej drżały.

– Oddaj te pióra panu Widynie – warknął do niej Paweł. – Misiu, dawaj groch. Ukarzemy ją przykładnie. Z dziećmi trzeba ostro… I trzymać je krótko.

Misia niechętnie podała mu torebkę grochu. Paweł wysypał groch w kącie pokoju i kazał klęknąć na nim córce. Adelka uklękła i zrobiło się na chwilę cicho. Czuła, że wszyscy na nią patrzą. Pomyślała, że powinna teraz umrzeć.

– Chuj z sójką. Polej, Paweł – zabulgotał w tej ciszy Widyna i gwar ożył na nowo.

Czas Pawia

Paweł leżał na wznak i wiedział, że już nie uśnie. Za oknem robiło się szaro. Bolała go głowa i koszmarnie chciało mu się pić. Był jednak zbyt zmęczony i przybity, żeby teraz wstać i iść do kuchni. Rozpamiętywał więc cały wczorajszy wieczór, wielką bibę, kilka pierwszych toastów, bo następnych nie pamiętał, niewybredne żarty Uklei, jakieś tańce, jakieś niezadowolone miny kobiet, jakieś pretensje. A potem pomyślał, że skończył czterdzieści lat i oto zamknął pierwszą część swojego życia. Dotarł do szczytu, a teraz, leżąc na wznak z potwornym kacem, patrzy w mijający czas. Zaczął przypominać sobie jeszcze inne dni i inne wieczory. Oglądał je niby film, gdy się go puści od końca do początku – groteskowy, śmieszny i bez sensu, jak jego życie. Widział wszystkie obrazy ze szczegółami, ale wydały mu się nieważne i bez znaczenia. Zobaczył w ten sposób całą swoją przeszłość. I nie znalazł w niej nic, z czego bytby dumny, co by go ucieszyło, co budziłoby jakiekolwiek dobre uczucia. Nie było w całej tej dziwacznej opowieści nic pewnego, stałego, czego można by się uchwycić. Było tylko szarpanie się, nie spełnione marzenia, nie zaspokojone pragnienia. „Nic mi się nie udało" – pomyślał. Zachciało mu się płakać, więc spróbował, ale chyba zapomniał, bo nie płakał od dziecka. Przełknął gęstą gorzką ślinę i chciał wydobyć dziecięcy szloch z gardła i płuc. Nic z tego nie wyszło, więc rzucił się myślami w przyszłość i na siłę pomyślał o tym, co będzie, co ma jeszcze do zrobienia: kurs i pewnie awans, dzieci do średnich szkół, rozbudowa domu i pokoje do wynajęcia, nawet nie pokoje, ale pensjonat, mały dom wczasowy dla letników z Kielc i Krakowa. Na chwilę ożywił się w środku i zapomniał o bólu głowy, języku suchym jak wiór, połkniętym płaczu. Ale ten straszny smutek powrócił. Pomyślał, że jego przyszłość jest taka sama jak przeszłość – wydarzają się w niej różne rzeczy, które nic nie znaczą, donikąd nie prowadzą. Ta myśl wzbudziła w nim lęk, bo za tym wszystkim, za kursem i awansem, za pensjonatem i rozbudową domu, za wszelkimi pomysłami, wszelkim działaniem była śmierć. I Paweł Boski zdał sobie sprawę, że tej bezsennej skacowanej nocy patrzy bezradnie na narodziny swojej śmierci. Że oto wybiła godzina południa życia i teraz powoli, podstępnie i niezauważalnie nadciąga zmierzch.

Poczuł się jak opuszczone dziecko, jak grudka ziemi rzucona na pobocze drogi. Leżał na wznak w szorstkiej i nieuchwytnej teraźniejszości i czuł, że z każdą sekundą rozpada się w nicość razem z nią.

Czas Ruty

Ruta była nawet gotowa pokochać Ukleję. Mogła go traktować jak wielkie chore zwierzę. Ale Ukleja nie chciał jej miłości – chciał nad nią władzy.

Rucie czasem wydawało się, że w Uklei siedzi kudłaty Zły Człowiek – tak samo się na nią kładł, jak Zły Człowiek na matkę. Ale matka przyzwalała na to z uśmiechem na twarzy, a w Rucie budziły się wtedy złość i nienawiść, które – jak ciasto drożdżowe – rosły i pęczniały. Zawsze potem Ukleja usypiał na niej, a jego ciało wydzielało woń alkoholu. Ruta wysuwała się spod tego ciała i szła do łazienki. Nalewała pełną wannę wody i leżała w niej, aż woda wystygła.

Ukleja zamykał Rutę w domu samą.

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Популярные книги автора

E. E.
0 44