Вишневский Януш Леон - Molekuły Emocji стр 2.

Шрифт
Фон

W wytwornym gabinecie przyjęła ich dyrektorka mówiąca z francuskim akcentem. Siedzieli w skórzanych fotelach i słuchali: „W naszym obiekcie dba się o to, aby nasi goście starzeli się z godnością. Ze specjalną uwagą dobieramy personel. Doniesienia mediów, że pacjenci w instytucjach takich jak nasza umierają z niedożywienia, uszkodzenia organów na skutek przedawkowania środków uspokajających lub złego traktowania całkowicie mijają się z prawdą. My zapewniamy najwyższy standard usług…”.

Nie chce się starzeć. Tym bardziej z „godnością”. Cokolwiek to znaczy. Ona nie może już bardziej się zestarzeć. Jest już przecież stara. Bardzo stara. Poza tym nie chce być żadnym „pacjentem” i nie chce żadnych „usług”. Nie jest wcale chora. Jest tylko stara. Jak słyszy te dwa słowa „starość” i „godność”, to chciałaby wyrwać z piersi rozrusznik i natychmiast umrzeć. Tam, w skórzanym fotelu, w gabinecie tej aroganckiej, zadowolonej z siebie kobiety też natychmiast chciała umrzeć.

Krystian nie dał skończyć dyrektorce. Zerwał się gwałtownie z fotela. Był bardzo zdenerwowany. Doskonale rozpoznaje, kiedy Krystian się denerwuje. Marszczy wtedy czoło, mruży oczy i drży mu prawa ręka. Gdy odprowadzała go pierwszy raz do szkoły, to przez całą drogę ściskała jego dłoń. Do dzisiaj pamięta to drżenie… Pospiesznie pomógł jej wydostać się z fotela. Wyszli bez słowa. Pojechali prosto na lotnisko. Zabrał ją do Rzymu. Po kilku dniach wrócili. Razem. Krystian poprosił o przeniesienie do Frankfurtu.

Pierwszy raz w życiu leciała samolotem. Było wspaniale…

PRAWA OPTYKI

Od kilku lat chodzę do kościoła w poniedziałki. Jest tam wtedy spokojnie i cicho po całym tym tłumie z niedzieli. Zostawiam samochód lub skuter na pustym parkingu, wyłączam telefon komórkowy, siadam wygodnie w pierwszej ławce naprzeciwko ołtarza i rozmawiamy…

Czasami moje kościoły zmieniają kraje lub miasta. Inne są w nich ławki i ołtarze, ale jedno jest stałe: zawsze rozmawiam z Bogiem w poniedziałek. Najczęściej rozmawiamy w małym kościele pod wezwaniem św. Elżbiety na Bockenheim we Frankfurcie nad Menem. To niepozorna budowla w bardzo międzynarodowej i biednej dzielnicy. Jestem pewny, że gdybym poszedł tam w niedzielę i wmieszał się w tłum, to usłyszałbym

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Похожие книги